Sanktuarium Barana

First topic message reminder :

MG

I tak, nadeszła pora na kolejne podejście do zdobycia tego sanktuarium. Miejsce w które trafili zawodnicy, było niebem. Chodzili sobie po puchatych chmurkach(Jak materac) nad głową świeciło słońce, no fantastyczne miejsce. Ogólnie arena miała jakieś 25x25 metrów. Za krawędzią była bardzo długa droga na dół więc nie polecało się spadać. 2 metry od krawędzi z każdej strony, arena się podnosiła na wysokość 2,5 metra, więc było trzeba podskoczyć i się wdrapać by wejść tam, gdzie zapewne był boss. Bo z tego miejsca go uczestnicy nie widzieli. Randia w pokoju obserwatora mogła zauważyć, że mapa nie pokazuje jej bossa. Co więcej, nie mogła użyć telepatii na Femie i Red.

Randia: Flare(D), Hop, skip and jump(C), Kagayaki(C), Hikari no Bakemono(A)
*Zwiększona regeneracja
1. Skraca o turę losowy debuff z któregoś członka drużyny[Nie licząc tych z Sanktuarium]
2. Daje losowy buff rangi D
3. Leczy jedną ranę rangi max C, odbiera danej osobie 3MM
4. Pozwala przenieść wybraną ranę z jednego członka drużyny, na innego.
Pheam: Incorporeo(D), Nebbia(C), Centesimo(C), Palude(B)
Zaklęcia rzucone w ciebie przez przeciwnika są o 0,5 rangi silniejsze. Nikt cię nie słyszy, nawet telepatycznie.  Walka bronią białą wychodzi ci znacznie lepiej
Red: -
Pace: Water Blades(C), Immediate Darkness(B), Sabertooth(B), Water creation: Deadly Rain(A)
Zmniejszona zwinność. Brak broni. Jedno darmowe zaklęcie rangi D lub C na turę
Black: -

Argh! Znowu światło wali po oczach! Ale już coś wiadomo na pewno. Nie wolno patrzeć na wroga. Tylko jak z tym tu teraz walczyć w takim razie...
Oho, odezwał się. "A nie wyszła jeszcze?" zapytałam się siedzącego nie wiadomo gdzie starucha, który chyba tylko ze mną rozmawiał. Przecież równie dobrze mógłby sam jej przekazać w ten sam sposób, ale skoro jakoś nie może:
- Ruszaj tyłek stamtąd i wyłaź na górę! Tylko zamknij oczy, bo Cię też oślepi! - krzyknęłam chyba wystarczająco głośno, by dotarło do Emily. A co ona robiła w tym czasie mnie nie obchodzi. Zresztą nawet skąd mam to wiedzieć, jeżeli jeszcze oczy nie doszły do siebie? Jest wróg i trzeba go pokonać dla łupów, więc niech tutaj.
Tym razem spróbujemy inaczej. Skoro już wiem w jakim mniej więcej kierunku muszę nacierać, pochyliłam się nisko na nogach, oczy zmrużyłam najbardziej jak mogłam by cokolwiek widzieć i obserwowałam tylko i wyłącznie podłoże. Noooo, nasłuchiwałam również. Jakiś świst powietrza przy wykonywaniu cięcia może usłyszę i zdążę w ostatniej chwili odskoczyć, a póki co pobiegłam na przeciwnika chcąc ciąć go bądź dźgnąć w stopę, nogę poniżej kolan. Jakby spojrzałam wyżej, to bym pewnie znowu oślepła, a co to, to nie!

AIDS dorwał wroga. Może i tego nie widział, ale na pewno to poczuł. Tak jak czuł niebywałą więź ze swoimi grzybami, tak również poczuł, że gdzieś został jego Kontrolowany Grzyb. Natychmiast więc użył Przyśpieszonego Rozkładu D na tym grzybem, co by nawet, jakby go nie widział, to mógł go poczuć... O tak... I inni też powinni poczuć ten niebywały zapach rozkładającej się kończyny. Albrecht zaciągnąłby się mocno tymże jakże to obrzydliwym smrodem sera, ale jakże i przyjemnym dla nozdrzy Albrechta. Tylko taki zapach wzbudzał takie niebywałe odczucia... Drapanie w nosie... Zawirowanie w żołądku... Dla Albrechta lepsze to o wiele niż marihuanen...
Kierując się uczuciami, AIDS zaszalałby w używaniu zaklęć i jeszcze w tej samej turze aktywowałby Dzikie Szpony D, żeby tymi niszczycielskimi pazurami zacząć atakować obiekt swoich uczuć. Jego atak wyglądał w ten sposób, że wyskakiwał, uginając nogi pod same żebra, po czym prędko je prostował, drapiąc, szarpiąc i kłując. Ślepota była mu już nie straszna. Liczyło się to, że czuł, a jak on czuł, to inni też mogliby poczuć i wtedy gościu na pewno byłby załatwion.

Ocho, chyba każą jej się ruszyć. Łatwo im mówić. Ma zaledwie 1,54 metra, gdzie podwyższenie ma 2,5m... Szczególnie, że nie jest jakoś specjalnie wysportowana i nie ma magii nadającej się do tego. Jednak wstanie i się ruszy. Podejdzie do półki i dotknie ją. Po chwili wykona skok do jej krawędzi mając nadzieje, że doskoczy i uda się jej jakimś cudem wspiąć na nią. Jeżeli się nie uda pokaże tylko, że nie może się tam dostać. Jeżeli jednak Obserwator nadal będzie chciał ją udupić użyje na sobie Kelpie (C), by jak najszybciej stracić przytomność i nie czuć bólu. No tak, w końcu naprawdę Szczury są zajebiste. Z całej siły woli będzie najpierw starała się ogarnąć, potem modliła się wręcz o jak najszybszą utratę przytomności.

MG

Amney ruszyła do przodu, kiedy Aids był już w czasie atakowania. Nagły smród zaskoczył nawet przeciwnika który na chwilę zamarł, pozwalając zaatakować się długimi pazurami. Szybko się jednak opanował i zaatakował, uderzając oburącz w AIDSa. Cios był bardzo silny. Mężczyzna poczuł jak pęka mu kość lewego ramienia. Wtedy jednak z odsieczą przybyła Amney, wbijając broń w nogę przeciwnika, dotkliwie ją raniąc. Wtedy też nadeszła kontra ale dziewczyna zwinnie odskoczyła. Yamamoto zaczął swoje tortury, jednak odgryźć palca sobie Emily nie zdążyła. Wiedziała jedynie że złamało jej palec. Kiedy spróbowała wejść na chmurkę, ledwo smyrgnęła górną część, tak więc nie było szans by sama weszła.  

Stan postaci:
Yamamoto: 71MM
Amney: -
AIDS: 17% szans na zarażenie. Obolałe i poparzone plecy, pęknięta kość lewego ramienia oraz obojczyk. Bardzo utrudnione poruszanie. Szpony 1/2 posty
Emily: 32% szans na zarażenie. Złamany mały palec u lewej dłoni

Messiah: 9% szans na zarażenie. 200MM. Grzyb na lewej nodze 2/3 posty. Cabra Arms 1/2 posty

Choć zapachy grzybów podniecały Albrechta i napawały go chęcią do walki, to jednak cios, który na niego spadł był zbyt bolesny. AIDS nie należał do tych walecznych. Jego fuchą było okradanie dzieciaków pod szkołą, a nie walka z takimi koksami. Zrozumiał swój błąd i pojął co należało zrobić. Normalnie wydarłby ryja, że należy zarządzić odwrót, ale i tak nikt go nie słyszał. Na szczęście on sam nie musiał siebie słyszeć. Czym rychlej zaczął uciekać, jak najdalej od złego, na pełnej prędkości Sprintera 1. Z kimś tak potężnym nie mieli szans się mierzyć. Zatem lepiej było dla Albrechta uciec, niż wyczekiwać na egzekucję. Milsze mu się to wydawało, by pożyć jeszcze w niebiosach kilka chwil dłużej.

MG

Albrecht zaczął sobie biegać po arenie, oddalając się tak naprawdę od przeciwnika, więc ten skupił swoją uwagę na Amney i posyłając w dziewczynę wiązkę wyładowania elektrycznego które to z niemałą siłą uderzyło ją w pierś, posyłając na ziemię. Leżąc nieco odrętwiała na ziemi, Amney słyszała jak Boss do niej podchodzi. Zobaczyła wielki świetlisty miecz i już widziała swoją śmierć, kiedy nagle puff i znalazła się 5m dalej, bezpieczna z dala od bossa.

Stan postaci:
Yamamoto: 72MM
Amney: Zmarnowana pozytywna pasywka. Poparzenia klatki piersiowej i lekkie odrętwienie ciała
AIDS: 26% szans na zarażenie. Obolałe i poparzone plecy, pęknięta kość lewego ramienia oraz obojczyk. Bardzo utrudnione poruszanie.
Emily: 35% szans na zarażenie. Złamany mały palec u lewej dłoni

Messiah: 15% szans na zarażenie. 157MM

Podczas swej ucieczki Albrecht uważał na to, żeby niczym nie oberwać. No i niczym nie oberwał. Stwierdziwszy zatem, że wycofał się na odpowiednią odległość postanowił usiąść i zregenerować własne siły. Przyjął postawę posągu buddy i zaczął głęboko oddychać. Po paru sekundach postanowił coś przegryźć, więc wyjął czerwoną cegłę, którą miał zawsze przy sobie, trzymaną... Gdzieś... I tę cegłę zacząłby sobie kąsać, lizać i wąchać, gdyż nie czuł się na siłach, aby coś więcej zrobić. Dla niego przeciwnik okazał się zbyt potężny. AIDS odczuł ogromną ulgę, że zdołał mu umknąć. Tak mu się przynajmniej wydawało...

Auć, auć, auć! Ssss... poparzył mnie jego waszmość oświecony. Jakoś się wytrzyma to swędzenia od poparzeń. Zacznie schnąć, chropotać pod upraniem, będzie dobrze. To tylko niewielka niedogodność na chwilę obecną. Ale to uderzenie od tej, hmm, chyba błyskawicy. Przez światło bijące od niego trudno cokolwiek zauważyć. Zabolało toto uderzenie o glebę, nadal czuję jak ciarki przechodzą przez ciało, pomału pozbawiając je odrętwienia. To dobrze. Jak się czuje, to wszystko gra. Tam coś nerwowego, mięśnie i inne pstrołki ze szkoły o tym mówią.
Ja tutaj pierdu, pierdu, a to słonko prawie na pół mnie rozcięło! Że też się szybciej nie zwinęłam z ziemi. Wszystko bolało no... Ale żyję i wszystko gra. Przerzuciło mnie nieopodal bossa, więc czemu by nie przypuścić od razu ataku. Skoro wykonał zamach mieczem, a to już plus - wiadomo czym walczy, powtórzyłam akcję. Oczywiście znając już część jego arsenału, błyskawice mogą być niebezpieczne (!), unikałam tego co mogłam, i ponownie dziabnęłam go w nogi. Tym razem jak się udało, to z tyłu kolana i oddaliłam się biegając wokół niego:
- Gdzie ta mała?! We dwójkę mam walczyć czy co?! Popatrz za nią... grzybku. -

Ech, no i suka niczego się nie nauczyła. Mężczyzna westchnął. On był tu tylko obserwatorem. A skoro ktoś był tu zbędny, najwidoczniej zbędne było też czyjeś lewe oko oczy. Ponownie więc korzystając z drugiej zdolności obserwatora przejął kontrolę nad ciałem Emily i przy pomocy jej własnych rączek planował wydłubać jej oboje oczu. A najlepiej wydłubać lewe, zjeść je, a następnie prawe. Dokładnie tak samo. W międzyczasie tekst do Amney:
-Tamta suka już wam nie popomaga. Więc nie zjebcie dalszej walki. - po czym w razie potrzeby przy pomocy telepatii instruowałby, jak ma się przemieszczać lub unikać. Natomiast ciałem Emily udałby się w stronę krawędzi areny. Może sama spadnie, będąc tak ślepą?

Ten skurwysyn z obserwatora mocno odwala. No chyba go powaliło, żeby Emily tak uszkadzać. Mógł idiota ją przenieść te trzy metry do góry, by mogła dostać się i pomóc walczyć, a nie być udupionej na dole. Nie jej wina, że nie jest na tyle wysportowana, ani wysoka. Wkurzona chciała wrzasnąć, ale dźwięk nie wydobywał się z jej ust. Co robić... Co robić. Użyje Nope (D) na każdej swojej kończynie, by nie był w stanie zrobić jej krzywdy. Jeżeli zadziała jedno Nope na dwie kończyny z powodu Mentalisty 3, to użyje dwa razy, na ręce i na nogi. Żeby działało i nie mógł nią kontrolować... Żeby nie zrobiła sobie krzywdy.

MG

Emily próbowała zapomnieć o własnych kończynach, niestety nie specjalnie jej to wyszło, ponieważ wiedząc że rzuca na siebie zaklęcie iluzji, automatycznie je przełamywała. Na dodatek kontrolę nad jej ciałem przejął Yamamoto, a to nie jego umysł Emily oszukiwała. Tak więc chłopak bez większych kłopotów wyrwał Emily oko a następnie je zjadł. Szok był tak duży, że pozbawił dziewczynę przytomności, gdy tylko mężczyzna opuścił jej ciało. U góry też się działo, a jak! AIDS lizał cegłę a Amney postanowiła solować maga. I nie szło jakoś tragicznie. Dzięki swej zwinności zdołała nie tylko rozciąć nogę przeciwnika ale nawet uniknąć dwóch ataków. Wpierw wstając, miecza. A następnie biegnąć, dźwięk błyskawicy którego się spodziewała pozwolił jej minimalnie na jego uniknięcie.

Stan postaci:
Yamamoto: 73MM
Amney: Zmarnowana pozytywna pasywka. Poparzenia klatki piersiowej i lekkie odrętwienie ciała
AIDS: 27% szans na zarażenie. Obolałe i poparzone plecy, pęknięta kość lewego ramienia oraz obojczyk. Bardzo utrudnione poruszanie.
Emily: Zarażona Złamany mały palec u lewej dłoni. Nie masz prawego oka, nieprzytomna.

Messiah: 16% szans na zarażenie. Rozcięta lewa noga, nad kolanem. 147MM

No cegła była twarda... Ale dobra. Językiem ciężko byłoby ją rozmiękczyć, żeby ją zjeść, ale Albrecht się nie poddawał. Dalej lizał cegiełkę, jakby to była najsłodsza cegła w całym niebie. Co zaś do walki... To jakaś się tam ponoć toczyła, ale przecież Albercik był przekonany o tym, że jego miejscówka była bezpieczna i nie musiał się niczym przejmować. Skoro zaś nie musiał, to beztrosko dalej lizał cegłę. Co jakiś czas wąchając stopę, dla zwiększenia apetytu.

Noż kurwa. No po prostu no nie. Jedna jebnięta to i kurwa drugi? No cholera bierze! Wkurwił się. Ale przynajmniej ten palant był na górze. Więc co. Przejął nad nim kontrolę, przy pomocy zdolności obserwatora, użył swojego Zarażania (A), jebnął tą cegłą debila w łeb, tak od boku i ruszył biegiem na bossa. Chuj. Gdzieś tam w pobliżu, gdzie go mniej więcej powinien być. I wtedy jeb bossa cegłą. I jeb. I jeb. I chuj. I jeb. A ataki bossa? Chuj z nimi. W razie czego zabije tego debila. Oduczy się. Kurwa. I każe mu się wydrzeć. A jakby boss miał umierać, to wtedy chuj. Tamta suka go dobije, a AIDS będzie nakurwiał sobie w łeb cegłą, chcąc nią zmiażdżyć sobie oczy, nos, wybić zęby, zajebać. Ot, piękne samobójstwo po szarży dążącej do wygrania walki. Bo tak to ma być. Kara - szarża z bezmyślnymi jebnięciami cegłą. Na ryj! Nogi! Choj wie co. Tak mnie więcej. Na oko. Bo chyba to coś od kanałów walczyło z nim, nie? A w razie czego Powstrzymanie (C), by go choroba nie zabiła.

Jeeej! udało się, lecz to chyba szczęście. Chociaż nie, przecież przemyślałam swoje działanie. A jak! Poznałam ruchy, wiedziałam co zechce zrobić i bum! Unik, unik, unik, i może jeszcze raz unik! Dorwałam nogę cwaniaka. Szkoda tylko, że nie mogłam spojrzeć na jego twarz i zobaczyć jak cierpi z przeszywającego go bólu. Hmm, ciekawe czy ma tak w ogóle twarz. Przecież nie można na niego przez ten oślepiający, dosłownie, błysk światła spojrzeć. Chociaż, może ma aż tak szpetną?
Nieważne, wracamy do akcji! Wszystko zostało już wcześniej obmyślone przeze mnie - unikać tego co znane i nieznane, w razie czego wycofać się. A jak się uda podejść, dziabnąć gdzieś w okolicach tętnic. Nie mam po co ryzykować na zadanie zabójczego ciosu, skoro może mnie w każdej chwili oślepić jak spróbuję spojrzeć dokładniej na niego. Wystarczy, że się wykrwawi, a wraz z tym zniknie może ten wkurzający blask.

MG

Amney na chwilę obecną postanowiła skupić się na unikach, wkurwiony zaś Yamamoto przejął AIDSa i ruszył na Bossa po uderzeniu samego siebie cegłą. Tutaj niestety plan siadł, bo Yamamoto wyczuł że zbliża się choroba, musiał więc opuścić ciało ziomeczka i potraktować samego siebie swoim zaklęciem. W tym czasie boss rzecz jasna odciął AIDSowi głowę. Na polu walki pozostała samotna Amney, która zobaczyła jak od strony światła, mknie ku niej ostro zakończony łańcuch. Samo naprowadzający łańcuch.

Stan postaci:
Yamamoto: 30MM
Amney: Zmarnowana pozytywna pasywka. Poparzenia klatki piersiowej i lekkie odrętwienie ciała
AIDS: Martwy
Emily: Zarażona Złamany mały palec u lewej dłoni. Nie masz prawego oka, nieprzytomna.

Messiah: Zarażony. Rozcięta lewa noga, nad kolanem. 114MM, Chains 1/3