Rezydencja Jerome

First topic message reminder :


MG

Nikt nie miał większego problemu z dotarciem do celu, chociaż w przypadku Osvalda i Sever były potrzebne pewne środki ostrożności. Sever lepiej by było, żeby nikt jej żywej nie widział, a Osvald... Osvald miał problemy mocno natury egzystencjalnej. Albo raczej - komu lepiej się nie pokazywać, żeby faktycznie o dalszej egzystencji można dalej mówić. I tak też dwójka zakapturzonych postaci zjawiła się pod rezydencją zaraz po Finie, który długo naczekać się nie musiał. W każdym razie widać było, że dom był raczej, oględnie mówiąc, opuszczony. Ogród przed nim i zanim i generalnie wokół niego wrócił do korzeni przybierając postać dziką, niż pielęgnowanego, zadbanego ogródka. W oknach zaś zasłony sugerowały, że do kogokolwiek dom należy, raczej nie chce, żeby kto mu zaglądał do środka. Z resztą - zamknięta brama dość dobrze to utrudniała sama w sobie. Przed tą własnie bramą znalazła się trójka bohaterów (albo jeden bohater i dwa miniony) chyba czekając, aż Fin ją otworzy. Co by nie było, to jego dom. Chyba.

MG

Może Osvald faktycznie nie pojmował omnipotencyjnej natury magii, a może miał inne powody. W każdym razie Osvald nawet nie wiedział, co się dzieje prócz tego, że Fin raczej nie umiera. Ostatecznie jednak machnął ręką. - Nie przeszkadzaj sobie. W razie gdyby znowu pojawił się ten wielościan czy inne cudo będę was osłaniał... Czy coś. - stwierdził udając się bliżej wyjścia, zaś Fin ponowił swoje próby. I faktycznie coś zaczęły dawać, ale czy to na pewno był dobry kierunek? Zdecydowanie Fin dał radę ruszyć bardzo nieznacznie palcami prawej ręki, jednak okupione to było dusznościami i bólem w klatce piersiowej. Ale coś to dawało. Pytanie, czy nie ma lepszego i szybszego sposobu?

Niezawsze szy


Nie zawsze szybki sposób, okazywał się tym najlepszym. Jakby nie spojrzeć, sam nastolatek wolał podejść do tego łopatologicznie. Nie wszystko należało przyspieszać za nadto. Dlatego też spróbował jakoś uderzyć końcówkami palców o podłogę, przesyłając nadmiar energii do ziemi. Uziemiając nieprzyjemne zjawisko. Do tego, spróbowałby złapać kontrolę nad swoim ciałem i jakoś unormować oddech, czy duszności. Odpowiednie wdechy, wydechy, a może nawet do tego nieco wsparcia z znajomości własnych możliwości. Niemniej spróbowałby jakoś odpocząć, czy też odsapnąć. Wyczuć jak reaguje jego cialo na próby ruchy. Spróbować temu przeciwdziałać lub zwyczajnie zebrać nieco więcej mocy. Choćby chwilowo wyłączając jakiekolwiek procesy i próby w organizmie, aby poznać go jeszcze bardziej. Aby skupić się na źródłach problemu i eliminując wszystkie pomniejsze, wykryć ich epicentrum. Chwila ciszy mogła tu w końcu pomóc. Wtedy też dopiero spróbowałby jakoś na nie przeciwdziałać. Wyeliminować główne źródło, a potem leczyć pomniejsze.

MG

Nagle puściło. Tak, jakby cały misterny plan Fina faktycznie przeforsował zaklęcie, które do tej pory trzymało młodego Jerome. Odzyskał władzę w kończynach, a wszelakie dolegliwości zaczęły powoli ustępować. Oswald zaczął klaskać, zaś Fin mógł spokojnie w końcu chwycić za książkę. Notatnik. Nie mniej skoro był obłożony zaklęciem, to musiał być ważny dla posiadacza. Dużo kartek była pusta, jednak na tych na samym przodzie były jakieś zapiski. Głównie były to godziny odjazdów pociągów do miast o nazwach seveńsko-brzmiących. Daty sięgały kilku lat wstecz. Próz tego było kilka nazw: Midnight, Estera, Penelopa, Łabądź, Cedro Noble (nie jesteś pewien nawet czy to dalej Seven) i jeszcze kilka innych. Dalej były już tylko puste kartki. Tymczasem chociaż nikt pomza Finem tego nie czuł, miał wrażenie, że coś się w nim zmieniło...

//Nie jestem takim sadystą, by kazać ci czekać od czerwca i jeszcze dręczyć dodatkowymi próbami. Wyślij mi tylko jeszcze raz ten opis to go tu wystawie. Jak go nie masz to na kompie drugim poszukam.
Kontrola poziom 4 - pomijając pełną kontrolę nad swoim ciałem i jego możliwościami, policjant rozwinął swego rodzaju odporność na czynniki zewnętrzne. Kiedy ktoś próbuje wpłynąć na ciało młodego Jerome efekty takich technik zostają osłabione o jedną rangę. W skutek tego czary paraliżujące, usypiające, czy negatywnie kontrolujące jego ciało do rangi C nie działają, a wszystkie rangi wzwyż są osłabione o wcześniej wspomnianą rangę. Dotyczy to oczywiście efektów oddziałujących bezpośrednio na ciało, więc paraliż wynikający ze związania, czy spowolnienie wynikające z terenu działają normalnie.

Co mógł poradzić w takiej sytuacji? Odpowiedź była prosta i nader oczywista. Złapał spory oddech powietrza, ciesząc się w ten sposób z odzyskanej wolności. Zakończenie żywota jako inwalida paralityk nie wydawało się tym, czego policjant by pragnął. Niemniej, pozyskał sensowniejsze informacje.
- Estera, Cedro Noble, łabądź? - trzy proste słowa padły pytającym tonem, a sam chłopak wstalby z ziemi spoglądając na pozostały duwt. Moze mieliby coś wartego uwagi lub jakoś wyjaśnili te zwroty. W koncu, z marszu te za wiele mu nie mowily asię najwyrazniej byly czyms istotnym. Przynajmniej w tej sytuacji. No taki troche jedyny trop?

MG

Kilka słów rzuconych bez konkretnego kontekstu były jedynym znalezionym tropem. Nie tylko z resztą Fin się nad nimi głowił, bowiem zamyślenie pojawiło się zarówno na twarzy Oswalda jak i Sever. - Estera to stolica Seven. Nomen omen i tak się tam wybieramy... - stwierdziła próbując jeszcze połączyć ostatnie kropki, jednak nim doszła do jakiejkolwiek innej konkluzji odezwał się rudzielec. - Cedro Noble na pewno nie leży w Seven, to część Bosco. Do tego niemal przy granicy ze Stellą... Chociaż może mieć związek... z "Sama wiesz kim" i "czym". - podrapał się po głowie, zaś Sever skinęła głową nie kwapiąc się do dalszych tłumaczeń. - Swoją drogą... czy to nie powinien być "łabędź"...? - zapytała jeszcze, ale Oswald jedynie się skrzywił. Czy było to jakkolwiek istotne? Była radna podeszła bliżej policjanta, niepewnie wyciągając do niego rękę. - Czy byłoby problemem, gdybym pożyczyła tę... "książkę" na kilka dni? Może byłabym w stanie wyciągnąć z niej coś więcej. - zapytała, zaś pogodny uśmiech pojawił się na jej trupio bladej twarzy.

Najwyraźniej musiało być z nim coś nie tak. Wiele osób ucieszyłoby się na wieść o niezliczonych podróżach, jednak policjant miał z tym lekki problem. Czy wystarczyło mu urlopu? A może powinien spróbować podpiąć to wszystko pod jakieś sprawy służbowe. W końcu Seven znajdywało się niedaleko ich niedawnego agresora, a sprawą w dalszym ciągu raczej nikt się na dobre nie zajął. Czasem zastanawiał się, za co płacą osobom na stołkach w radzie, bo raczej nie było to za wyczynowe spożycie kofeiny. Chyba.
- To kiedy ruszamy? - zadałby proste pytanie, bo wcześniej nie przyszło im poinformować go o wyjeździe. Ba! Nadal nie miał biletu na pociąg. Jakby tego było mało, może dowiedziałby się pięć minut przed odjazdem, a znając rudą personę to nawet te pięć minut po nim. - Ale... co wspólnego z tym ma Baltemort? - dopytałby tylko, nawiązując do rynkowego hitu ostatnich miesięcy o Takarrym Potterze. Niemniej pozostawały jeszcze dwie kwestie, których nie mógł jakoś tak odpuścić sobie w tej właśnie chwili. Jedną z tych rzeczy zdawała się książka, czy też sam notatnik. Może dlatego, że w sumie tak jakby się przyczepił do niego o mało nie przysparzając mu paraliżu trwałego, czy czegoś w ten deseń. - Wolałbym przy tym być, a przy okazji... - zaczął jedynie, skupiając się na chwilę na własnym bagażu. Wszystko by wyciągnąć z niego TO czarne pióro, które w niewyjaśnionych okolicznościach znalazł ostatnio u siebie. - Myślicie, że ma to coś wspólnego? Ostatnio znalazłem u siebie w mieszkaniu - nakreśliłby nieco sytuację, bo bądź co bądź pióro nie wyglądało normalnie. Przynajmniej nie jakoś zwyczajnie jak na standardy typowych zwierząt. Może specjalnie farbowane i kto wie... może łabądź, czy łabędź. Czort tam wie.

MG

Pytanie Fina wywołało zaskoczenie na twarzach dwójki jego towarzyszy. Ci spojrzeli po sobie po czym uśmiechnęli się, chyba radzi z tego, że policjant myśli o takich rzeczach. - Myślę, że za jakieś 3 dni. Oswald opłaci nam przyjazd, więc do ciebie będzie jedynie należało przygotować się. Jeśli dobrze mi się wydaje osoba, którą szukamy, zmierza w tym samym kierunku, w którym mieliśmy pierwotnie się udać. - wyjaśniła pokrótce wskazując przy tym na trzymaną przez Fina książkę.... A może bardziej precyzyjnym określeniem byłby "notatnik"? To, że nie mają pojęcia o Balltemorcie Fin dość szybko mógł wywnioskować po ich minach. Spojrzeli po sobie pytająco, po czym wzruszyli ramionami. - Nie wiem, kim jest ten cały Baltemort... Ale nie, nie o nim mowa. - wtrącił się w końcu Oswald, jednak szybko była radna wróciła do rozmowy, kiedy tylko Fin wrócił do tematu dziennika. Skrzywiła się nieco, zaś jej wzrok zaczął wędrować od Fina do tego, co trzymał w dłoniach. - Właściwie to może nie być problemem.. Ale zajmie dłuższą chwilę. Jeśli nie masz nic lepszego do roboty, to w porządku. - stwierdziła nieco zawiedziona co wyraziła cichym westchnięciem. Szybko jednak wrócił jej na lico przyjazny, subtelny uśmiech. Fin w końcu sięgnął też do torby, wyciągając coś, co głównie przykuło uwagę Sever. Patrzyła na nie jak dziecko na obiecaną od dawna zabawkę. Jej oczy zdawały się wręcz świecić i wydawać bardziej żywe, niż były w rzeczywistości. - To pióro zwierzęcia, które występuje tylko w Seven. Kto wie? Może ma związek. - stwierdził Oswald podchodząc bliżej i patając Sever po głowie. - W każdym razie określ się, co chcesz póki co zrobić z tą książką. Nie martw się - jak skończy to ci ja odda. - zapewnił patrząc na Seven, która cały czas patrzyła się na piórko.

Zaśmiał się pod nosem, czy też prychnął lekko spoglądając na zdezorientowaną dwójkę osób. Najlepsze miało dopiero nadejść, jednak już ta sytuacja mogła wzbudzić niemały ubaw.
- Nie słyszeliście o tej nowej książce? Takarrym Potterze? Myślałem, żeby sobie kupić, ale zbyt długie kolejki w księgarniach - odrzekłby jak najnaturalniej tylko potrafił. Ot zwyczajna pogawędka pośrodku stosunkowo istotnej rozmowy. W końcu nie spotkali się tutaj po to, aby porozmawiać o pogodzie za oknem. Niemniej, najbardziej rozbawiła go reakcja radnej na samo piórko. Finn poruszyłby nim nieco w prawo, a potem w lewo. Do góry i na dół. Wszystko po to, aby przyjrzeć się jej reakcjom. - Skoro mamy widzieć się za trzy dni, to raczej nie ma problemu. Tylko... gdzie dokładniej? - dopytałby się jeszcze, wyciągając notatnik w wolnej ręce w kierunku skonfundowanej piórkiem ex-radnej. Spojrzał jednak na rudzielca, aby tylko sugestywnie powtórzyć po nim dwa słowa, jakby oczekiwał rozwinięcia tematu: - Kto wie...

MG
Chyba nie byli zbyt zainteresowani literaturą. Bądź co bądź jedna z tych osób przez całkiem ładny okres czasu nie była nawet wśród żywych. A Oswald...? Cóż... Może obecne nowości to nie jego konik? Ruszanie piórkiem z kolei wywołało reakcję, którą moża bylo przewidzieć. Ruszył nim w prawo? Wzrok radnej powędrował w prawo. W lewo? Ta sama sytuacja. Nie umknął jej jednak fakt, że ten przy okazji wyciągnął do niej notatnik, który to chwyciła ostrożnie, nie do końca pewna, jak jest usytuowany dokładnie w stosunku do jej rąk, na które z resztą nie patrzyła zajęta czymś kompletnie innym. - Stacja w Clover o 12. Podjedziemy stamtąd pod samą granicę. A dalej jakoś damy radę. - na ostatnie uśmiechnął się nieznacznie, po czym złapał Sever za ramię. - Będziemy się zbierać. Damy znać, gdyby plany miały ulec zmianie. - stwierdził kierując się do wyjścia razem z byłą radną, która początkowo szła tyłem patrząc jeszcze na piórko, po czym w końcu oderwała od niego wzrok, uśmiechnęła się do niego i pomachała na odchodne. I takim też sposobem Fin został sam.

Nieraz bywało już tak, że życie pozostawiało więcej pytań, aniżeli odpowiedzi. Z jednej strony, policjant mógłby dociekać więcej. Domagać się wyjaśnień. Z innej zaś było to teraz chyba niekoniecznie potrzebne. Przytaknął głową na znak zrozumienia godzin spotkania, a następnie ruszył za do wyjścia.
- Kto wie... Prawda, pani Sever? - dodałby jeszcze ciut sugestywnym tonem, chowając w międzyczasie piórko oraz szykując się do tego, coby wyjść z tego miejsca. Wspomnienia raczej nie były czymś złym, jednak rozwlekanie ich przeważnie nie kończyły się czymś dobrym. Eh... wypadało odpocząć i przygotować się w pracy do urlopu.

zt