- x802. Dzień, jakiś tam na pewno... -
Nigdy nie myślałem o tym, że będę kiedykolwiek prowadzić własny dziennik. Taki z zadaniami i tego typu rzeczami, o których z czasem się zapomina, a w sumie to wypadałoby o nich pamiętać. Choćby po to, żeby ich nie zapomnieć.
Dzisiaj opuszczam gildię. Nigdy nie była ona niczym więcej, niż tablicą ogłoszeń na kolejne zlecenia. Ludzi ostatnio tam mało, ciekawego też się nic nie dzieje, zadań żadnych nie ma i chyba tylko moja wspaniała i rozległa reputacja utrzymuje to miejsce. Ale nie obchodzi mnie już to. Jeśli ma się to rozlecieć, to się rozleci. A niech ktoś tylko spróbuje mnie zatrzymać...
- x802. Dwa dni po jakimś tam dniu -
Postanowiłem pójść na zachód, znaleźć jakiś okręt i popłynąć w nieznane, ale chyba pomyliłem kierunki. Trudno. Nie ma znaczenia dokąd zmierzam, jeśli idę tam swoją własną drogą. Póki co widuję lasy, pola, łąki i jakieś dzieciaki poprosiły mnie o autograf. Na swoje nieszczęście zażyczyły sobie, bym podpisał się jako Siepacz... Powiedziałem, że mogę się im tak podpisać, ale tylko ich krwią. Te bachory mało co, a same podcięłyby sobie żyły. W porę zdążyłem stamtąd uciec. Sława bywa okropna...
- x802. Pięć dni po jakimś tam dniu -
Znalazłem w końcu jakąś wioskę. Zadupie okropne... Ale przynajmniej ciastka mają dobre. Z każdym kolejnym dniem robi się coraz bardziej gorąco, a w pobliżu nikt nie sprzedaje lodów! Szlag by to... Niby świat pełen magii... Niby technologia się rozwija, jak rolka papieru w publicznej toalecie... A nigdzie nie zbudują żadnej lodziarni, bo twierdzą, że zbliża się pieprzone globalne ocieplenie! Kto do cholery wymyślił im taką logikę?! Ehh... Chyba właśnie odnalazłem dla siebie nowy cel w życiu...
- Jaki dziś dzień? Jakiś na pewno... -
Z życiem jest trochę jak z wielbłądami. Czy chodzi o to, że śmierdzą, czy że mają dziwaczne pyski, czy może chodzi o ich garby? Czasem się jednak zdarza, że wybiegnie taki wielbłąd na drogę w najmniej spodziewanym momencie i nie wiadomo czy życie to sen, czy może sen trwał do tej pory i teraz dopiero na nowo trzeba zacząć żyć. Wydaje mi się, że dzisiaj się obudziłem i to więcej niż jeden raz. Najpierw wypadając z jakiegoś kokonu, na niewielki skrawek ziemi unoszący się w przestworzach. Pewien staruszek, który tam przebywał nie miał zbyt wiele w tym temacie do powiedzenia, ale czego to też wymagać od ludzi pracy? Poddał mnie on jakiemuś testowi, żebym sobie wywalczył jakieś miejsce w jakimś rankingu. 911 nie wydaje się być jakąś wybitną liczbą, ale przecież mogło być dużo gorzej. Zresztą, mało mnie póki co ten ranking interesuje. Ciekawa za to była nagroda, jaką otrzymałem za dołączenie do niego. Mogłem spotkać się i porozmawiać z własnym SR! Nie wiedziałem, że takie rzeczy można robić! Chociaż... Wydaje mi się, że na chwilę obecną to nie wiem bardzo wielu rzeczy. Na przykład czym do cholery jest Lambda?! Miasto-wyspa, na którym obecnie się znajduję. I nie mam najmniejszego pojęcia, co robić dalej...
- ??? -
C.D.N