HargeonAkane ResortHosenkaMagnoliaWschodni LasOshibanaOnibusCloverOakEraScaterCrocusArtailShirotsumeHakobeZoriPółnocne PustkowiaCalthaLuteaRuinyInne Tereny ZachodnieGalunaTenrouPozostałe KrajeMorza i Oceany
I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
FAIRY TAIL PATH MAGICIAN
Miasteczko Ylesti - Page 11




 

Share
 

 Miasteczko Ylesti

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3 ... , 10, 11, 12  Next
AutorWiadomość
Mor


Mor


Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012

Miasteczko Ylesti - Page 11 Empty
PisanieTemat: Miasteczko Ylesti   Miasteczko Ylesti - Page 11 EmptyWto Wrz 24 2013, 17:56

First topic message reminder :

MG

Miasteczko położone w centrum wyspy, otoczone z trzech stron niewielkimi wzniesieniami. Prowadzi do niego jedna droga - główny szlak handlowy z portem, a więc i światem zewnętrznym. Piętrowe kamienice wybudowane wzdłuż jednej, kamiennej drogi, były najpowszechniejszym widokiem. Tuż przed kamienicami stały stragany pełne świeżych warzyw i owoców, egzotycznych materiałów, niezwykłych przedmiotów i broni. Droga zbudowana z kocich łbów prowadziła na okrągły rynek na samym końcu miasteczka, na którym stał ratusz oraz okrągła fontanna. Dokładnie na tym samym rynku w jednej z kamienic znajdowała się kawiarnia, do której Tsubame zaprosiła wszystkich uczestników misji. Mieli pytać o panienkę Mori uprzejmą i nieco pulchną sprzedawczynię, której uśmiech przypominał dom, ciasto i babcię.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t376-konto-nanas https://ftpm.forumpolish.com/t105-nanaya-byakushitsune-znana-jako-byaku https://ftpm.forumpolish.com/t550-pamietniki

AutorWiadomość
Mor


Mor


Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012

Miasteczko Ylesti - Page 11 Empty
PisanieTemat: Re: Miasteczko Ylesti   Miasteczko Ylesti - Page 11 EmptyPon Kwi 14 2014, 07:23

MG

Ringo i Belf
W końcu coś się zaczynało dziać. Powolutku trzeba było zacząć coś działać. Ringo rozejrzała się po okolicy, próbując zlokalizować napastników. W cieniu dostrzegła jakieś ciemniejsze plamy, które mogły wskazywać na to, że ktoś się zbliża jednak nie była w stanie ocenić tego w stu procentach. Posłała więc swoje nietoperze sługi, by dokładnie sprawdziły, kto idzie i jak wiele ich dziel od śpiących ludzi, a sama zaczęła budzić swoich towarzyszy, zaczynając od Dana, będącego najbliżej. Ten obudził Tytusa i Tsubame, starając się być jak najciszej. Tymczasem wampirzy słudzy powrócili informując, że wrogowie są 30 metrów od nich, w ilości trzech sztuk. I właśnie przyspieszyli. Mając niewiele czasu na reakcję, Tsubame szybko kazała Tytusowi się cofnąć, a sama stanęła na wprost domniemanych przeciwników. I czekała.
Belf wparował miedzy swoich ziomków w momencie, kiedy spomiędzy drzew wyskoczyły trzy postawne sylwetki mierząc wprost w Jaskółkę, odwróconą w stronę kota. Jego nagłe przybycie spowodowało chwilowy chaos...

Gumiś
Gumiś jest dziki, Gumiś jest zły, Gumiś ma bardzo ostre kły! A to oznacza, ze najlepiej było go nie denerwować w żadnym, nawet najmniejszym stopniu. Belf ulotnił się tak szybko jak tylko mógł, pozostawiając dwóch niemal arcywrogów sam na sam z nadchodzącymi alchemikami. Pozazdrościć towarzystwa. Ale teraz były ważniejsze sprawy niż obijanie twarzy Simonowi. Rudowłosy tylko pokiwał głową, usadawiając się po przeciwnej stronie, przy drugim wyjściu. Mijały sekundy, minuty, raczej nikt się nie spieszył z wejściem do środka. Trwała nieprzyjemna cisza.
- Czekają - rzucił cicho Simon, obserwując wyjście oraz jedno okno, które widział ze swojego miejsca. Mijały kolejne minuty. Do nozdrzy Gumisia docierał słaby, metaliczny zapach, niczym krew, mogący równie dobrze pochodzić od Simona (śmierdział tak samo, niestety).
I wtedy drzwi z trzaskiem się otworzyły a do środka wpadł mężczyzna otoczony białawym światłem z mieczem w dłoni. Obwieszony był metalowymi łańcuchami, które zaczęły brzdękać przy każdym jego ruchu. Rzucił się na czarnowłosego, który szybko odpalił piekielny krąg i przyszykował się do walki... Tymczasem tylne drzwi się otworzyły, ale Gumis nie miał czasu sprawdzić, co się dzieje.

Stan postaci:
Belf: 84% MM, umorusane sadzą futro, drapie cię w gardle
Ringo: podekscytowana, 84% MM
Gumiś: 90% MM
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t376-konto-nanas https://ftpm.forumpolish.com/t105-nanaya-byakushitsune-znana-jako-byaku https://ftpm.forumpolish.com/t550-pamietniki
Ringo Byakushitsune


Ringo Byakushitsune


Liczba postów : 104
Dołączył/a : 15/07/2013

Miasteczko Ylesti - Page 11 Empty
PisanieTemat: Re: Miasteczko Ylesti   Miasteczko Ylesti - Page 11 EmptyPon Kwi 14 2014, 13:24

- Nareszcieeeeeeeeeeeeeee~! - krzyknęła radośnie Ringo, niemal podskakując ze szczęścia w miejscu. Tak, tak, tak, nadeszli, przybyli, pojawili się, kochani przeciwnicy! Chyba nie było na świecie osoby, która bardziej cieszyłaby się na widok nieprzyjaciela niż młodsza z sióstr Byakushitsune. No bo jak to tak? Przecież tamte osoby mogły ich zabić, obciąć im kończyny, pozbawić gałek ocznych czy cokolwiek innego, a ona się cieszyła? ALE WŁAŚNIE DLATEGO TAK BYŁO. To było ciekawe. To było pełne akcji. Tu działy się rzeczy, była energia i była moc, nie było czasu by za bardzo myśleć, za to było gigantycznie wiele minut, które wypełnić można było radością i uniesieniem. Czy Ringo lubiła wojaczkę i bitwy? Nie, same w sobie nie, zwłaszcza jeśli polegały na wypełnianiu przygotowanych wcześniej szczegółowych planów ułożonych przez inne osoby. Gdy jednak walka była bardziej teatralną improwizacją niż jakiś zaplanowanym do ostatniej joty przedstawieniem? Wtedy jak najbardziej! Tu przecież mogło się stać wszystko! Istniało nieskończenie wiele możliwości działania i nieskończenie wiele wyników, jakie mogły się pojawić. Wariacje krążyły wokół głowy dziewczyny jak szalone i tylko czekały aż jej ręka wyrwie do przodu by pochwycić jedną z nich, która umożliwi jej wejście do nowego świata, związanego właśnie z tym wyborem.

I w końcu wybór został podjęty. Nietoperzy słudzy wystrzelili jak z armaty we dwójkę rzucając się na pierwszego z przeciwników z banalnym zadaniem - wydrapać mu oczy, przekłuć szyję, dostać się do tętnicy, rozorać aortę, tak by uwięziona w jego żyłach krew mogła wreszcie uwolnić się ze swojego więzienia i wypłynąć swobodnym acz energicznym strumieniem na zewnątrz. Fontanna? Azaliż kran to nie był? Chrzanić, tak czy siak, zabawa się dopiero rozpoczynała, a ten szybki manewr miał być początkiem wszystkiego. Jak dobrze, że była właśnie wybitnie naładowana energią, jej myśli krążyły bowiem trzy razy szybciej i szybciej, i szybciej! Drugi ruch był równie energiczny, Ringo bowiem dopadła w okolice Jaskółki, przy okazji wyciągając na wierzch swój sztylet, zbliżając się do zbrojnych z uśmiechem na twarzy i psychodelicznymi roześmianymi oczami. - Jaskółeczkooooo kochana, baw się! - krzyknęła Ringo, czekając aż jeden ze zbrojnych zbliży się do nich na tyle, by jej Wampirze Oczy miały zastosowanie i używając ich od razu gdy tylko dany osobnik znajdzie się w ich zasięgu. Te 5 sekund przewagi musiały zostać dobrze wykorzystane, dlatego zaraz po rzuceniu zaklęcia dziewczyna skierowała ostrze sztyletu wprost w łebek naszego kochanego dostarczyciela rozrywki czyli kolejnego pana nieprzyjaciela. - Tak, tak, tak~! Ahahaha~! - zaśmiała się, niezależnie od tego czy trafiła czy nie, kątem oka spoglądając znów na to, czy jej zabiegi się powiodły i w razie niebezpieczeństwa próbując odskoczyć nieco do tyłu bądź w bok, pamiętając o zachowaniu równowagi. W razie niepowodzenia w jej rączkach miały zagościć sztylety do rzucania, a sama dziewczyna miała przyjąć pozycję w przyklęku. Niech się zbliżą, niech się zbliżą, no chodźcie! Siostra byłaby z niej dumna, na pewno!
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1415-bank-krwi-ringo https://ftpm.forumpolish.com/t1272-ringo-byakushitsune#18514
Goomoonryong


Goomoonryong


Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012

Miasteczko Ylesti - Page 11 Empty
PisanieTemat: Re: Miasteczko Ylesti   Miasteczko Ylesti - Page 11 EmptyPon Kwi 21 2014, 00:07

Seria niefortunnych zdarzeń. Takim słowem właściwie mógł Gumiś podsumować całą misję, a to nawet w połowie nie oddałoby tego, jak bardzo miał pecha w czasie trwania zadania. Jego pech objawiał się przez wiele rzeczy. Jedną z aktualnych było to że mając DUŻO WEJŚĆ DO WYBORU, przeciwnik wszedł akurat głównym wejściem. Kurza twarz, gdzie ich zmysł taktyczny? Kto normalny - prócz Gumisia - wchodzi głównym drzwiami? NO KTO? Ale nie, im się zachciało, rzesz w morde alchemiki jedne. W każdy razie - Gumiś w końcu mógł się wyładować i zamierzał to zrobić. Wyżyć, tak, rozwalić, zniszczyć, zepsuć, no on im kurcze da. A osoba która wchodziła od tyłu - nie się kurwa na te tetsu-bishi wypierdoli, a co.

W każdym bądź razie, dochodzimy do momentu tak zwanego face-to-face. Problemem była ograniczona mobilność Gumisia i tarcza przeciwnika. Z tym że, Gumiś miał już dość, cackania się z plebsem. Odpala łuski smoka żaru i natychmiast skraca dystans do przeciwnika, plując mu przy tym w twarz i ignorując mknące na bok uderzenie. Płaszcz ma na celu zniwelować demejdż z cięcia, a łuski demejdż z uderzenia, czyli w prosty sposób próbuje pozbyć się całego demejdżu i skupić na zrobieniu z przeciwnika sieczki. Przeciwnik zapewne nie spodziewa się takiego obrotu zdarzeń ale to bez znaczenia. Po szybkim skróceniu dystansu lewa ręka sięga w kierunku dłoni/nadgarstka/ostrza co znajduje się w zasięgu graby i łapie mocno, jednocześnie odsuwając ją lekko od własnego torsu i ciągnie przeciwnika w swoją stronę. Kiedy pociągnie przeciwnika do siebie, szybko puszcza jego rękę i skraca dystans(jeśli jeszcze trzeba) na odległość pięści i wyprowadza szybki prawy hak na twarz tamtego i poprawia lewym podbródkowym. Oczywiście przy każdym ciosie dochodzi obrót ciałem by ciosowi nadać dodatkowe pędu i siły, poprzez zaangażowanie większej ilości mięśni ciała. Przeciwnik po tym pewnie nadal stoi więc kończymy poprzez zgięcie prawej nogi w kolanie(kolano pod ciągamy pod brzuch) a następnie "wyrzuceniu" nogi w przód, czyli mówiąc prościej sprzedaniu przeciwnikowi soczystego laczka na klatę. Jeśli przeciwnik na ziemi jeszcze próbuje się ruszać(czytam stojąc) to znów następuje zmniejszenie dystansu i kilka szybkich na przemian z prawej i lewej pięści na twarz. Kiedy przeciwnik nie wykazuje już woli walki - Gumiś sprawdza powierzchownie czy ma przy sobie te śmieszne magiczne kamienie - jak ma to zabiera i pakuje do kieszeni płaszcza, jak nie ma - to nie.

Jeśli pokonał przeciwnika śpiewająco to szybki rzut oka na tyły, jeśli jest przeciwnik to ok, jeśli nie, to Gumiś wychodzi na zewnątrz i tam szuka kolejnego przeciwnika. Oczywiście stara się poruszać jak najciszej na ugiętych nogach i chowając się w cieniu rzucanym przez chatkę. W gruncie rzecz - dąży do spotkania z kolejnym przeciwnikiem/przeciwnikami, ale starając się MNIEJ WIĘCEJ zachować element zaskoczenia.

Ale cóż, życie lubi płatać figle a koło fortuny nie kręci się dla Gumisia od dawna, nieustannie wskazując na "masz pecha bro." Dlatego prawdopodobnie przeciwnik zrobi coś z grubsza nie przewidzianego, w takim wypadku trzeba zadziałać odpowiednio, więc Gumiś jest gotów w każdej chwili przystanąć i zasłonić twarz przedramionami. W razie czego będzie się starał wszystko blokować i jednocześnie złapać przeciwnika - byle nie dać mu wyjść ze zwarcia.

Naprawdę miał nadzieję że jakiś skurwysyn(w tym Simon) wjebie się w to Tetsu-bishi na tyłach. Naprawdę.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t528-konto-hana https://ftpm.forumpolish.com/t329-goomoonryong https://ftpm.forumpolish.com/t921-gumisiowe-relacje#13545
Saulo


Saulo


Liczba postów : 174
Dołączył/a : 14/08/2012
Skąd : Krk

Miasteczko Ylesti - Page 11 Empty
PisanieTemat: Re: Miasteczko Ylesti   Miasteczko Ylesti - Page 11 EmptyPon Kwi 21 2014, 18:35

Tak, zdecydowanie teraz trzeba będzie coś zrobić z tymi debilami, bo Jaskółka i jej cycki są zagrożone! Serio nawet nie czekając na obrót akcji szybko przywołał swoje 3 głowy znane również jako Ghost Head(C), by krążyły dookoła jaskółki i blokowały ataku w nią wymierzone, a jakby jakiś się zbliżył to zajebały mu z baśki prosto w nos, co by go złamać. No cóż, to zaklęcie rzadko kiedy może połamać kości, a jak wiemy nosek jest dość delikatny i zrobić krzywdę w niego łatwo. No więc Belf w wolnej chwili poleci nad głowy naszych kochanych nowych przyjaciół, by na nich spuścić kolejne 3 ghost heady (C) prosto na ich główki od góry, co by uderzyły mocno i kto wie! Może pozbawiły ich przytomności. Oczywiście uważa, by nie przeszkodzić w akcjach Ringo oraz innych osób.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3806-drobne-dla-grajka https://ftpm.forumpolish.com/t3803-saulo-fierro https://ftpm.forumpolish.com/t4436-the-fierro#92067
Mor


Mor


Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012

Miasteczko Ylesti - Page 11 Empty
PisanieTemat: Re: Miasteczko Ylesti   Miasteczko Ylesti - Page 11 EmptyCzw Kwi 24 2014, 02:51

MG

Ringo i Belf aka VIPy
Zaczęło się dziać. jaskółka doskonale zdawała sobie sprawę, ze tuż za jej plecami znajdują się przeciwnicy, jednak jej uwaga, skupiona teraz na kocie, nie była w stanie odpowiednio szybko zareagować. Ringo posłała swoje sługi na pierwszego z przeciwników, natomiast Belf dopiero zaczął ogarniać sytuację. Co, jak i dlaczego dotarło do mózgu kota wolniej, niż powinno, by zareagował odpowiednio szybko. Jaskółka zaczęła się obracać, próbując zasłonić się ręka przed ciosem, który niechybnie musiał nadejść, a Belf posłał swoje zaklęcie w stronę dziewczyny. Jednak było za późno.  Ostrze prostego miecza zatopiło się w ciele kobiety na wysokości brzucha. Kolejne ciosy miały spaść od dwóch kolejnych przeciwników, jednak czaszki, które wyczarował Belf zasłoniły dziewczynę. Nietoperze Kirino z kolei przesłoniły wzrok temu, który właśnie przeszył Tsubame, rozpraszając go i umożliwiając Ringo atak sztyletem oraz hipnotycznym spojrzeniem. Czyste cięcie przebiegło po prawej ręce mężczyzny, który, choć oślepiony, i tak próbował się bronić. Ciepła krew chlusnęła na twarz blondynki, jednak tuż za zataczającym się mężczyzną (który przy okazji potknął się i upadł) nadchodzili dwaj kolejni postawni mężczyźni, celujący mieczami prosto w głowę Ringo. Ci byli otoczeni mglista otoczką. Barierą.
Ringo w ułamku sekundy zobaczyła, jak Tsubame się cofa, trzymając ostrze miecza zatopione w jej brzuchu. Widział to też Belf, który szybko podleciał do dziewczyny z zamiarem spuszczenia łomotu całej trójce kolejnymi czachami. Zraniony uprzednio mężczyzna oberwał całkiem rozsądnie, aż jęknął, natomiast od dwójki otoczonej barierami czaszki się po prostu odbiły.
Jaskółka wydała z siebie cichy jęk, mierząc się z własnymi problemami. Jak... Zacisnęła zęby, pomimo tego, jak kręciło jej się w głowie i wysunęła ostrze z własnego ciała, tym razem już nieco głośniej. Dan wydawał się być poruszony i już miał doskakiwać do dziewczyny, gdy ta go tylko odepchnęła, wciskając mu zakrwawiony miecz w dłonie.
- Pilnuj Tytusa - warknęła, a jej dłonie zapłonęły, rzucając nieco więcej światła na całą scenę.

Gumiś
Jeśli ktoś się wyrąbał z tyłu na tetsu-bishi to nie było nic słychać. No cóż. Ale były ważniejsze sprawy, bo przecież tuż przed Gumisiem był przeciwnik. Ogień opalał im kostki, nie czynił jednak szkody ani czarnowłosemu, ani przeciwnikowi. Smok szybko odpalił łuski i doskoczył do przeciwnika, złapał go za rękę i pociągnął do siebie. I choć Goomoonryong czuł, że przeciwnik jest zaskoczony, nie przewidział, że mężczyzna, złapany w solidny uścisk i po utracie równowagi, obróci się na pięcie, ciągnąc czarnowłosego do przodu. Gumiś puścił rękę, która trzymała miecz i obrócił się, by mieć przeciwnika twarzą do siebie. Nie było dobrze, stał plecami do wejścia i choć nie dostrzegł innych przeciwników, nie było to dobre miejsce. Nie dając czasu na rozmyślania, przeciwnik doskoczył do Gumisia, który odruchowo zasłonił twarz przedramionami. I w tym momencie mężczyzna wypowiedział jedno słowo, twarde, metaliczne, a po nim następne, podobne, tylko inne a jeden z łańcuchów przy jego boku wystrzelił i oplótł się wokół lewego przedramienia Gumisia, wyglądając jak cienka linka. Gumiś nie dał sobie jednak w kaszę dmuchać i strząsnął przeciwnika z siebie po czym wyprowadził prawy sierpowy, którego już rudowłosy nie uniknął i zatoczył się na płonącą podłogę, wypuszczając miecz. Ogień w tym czasie zdołał się podnieść do połowy łydek Gumisia.

Stan postaci:
Belf: 64% MM, umorusane sadzą futro, drapie cię w gardle
Ringo: 78% MM. Czy ktoś mówił o podekscytowaniu? Ty wręcz szalejesz z ekscytacji! Krew, czerwona krew, na twojej twarzy! Ciepła, słodka krew! Nie liczy się nic poza nią, prawda? Został ci ostatni post korzystania z wampirzych sług
Gumiś: 80% MM, na lewym przedramieniu, w połowie, owinięta dość mocno cienka linka; zaczyna się druga tura kręgu

Ekstra: Jaskółka ma dziurę w torsie na wysokości wątroby, głębokość to jakieś 5 cm, szybko się wykrwawia.

Faito~!
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t376-konto-nanas https://ftpm.forumpolish.com/t105-nanaya-byakushitsune-znana-jako-byaku https://ftpm.forumpolish.com/t550-pamietniki
Ringo Byakushitsune


Ringo Byakushitsune


Liczba postów : 104
Dołączył/a : 15/07/2013

Miasteczko Ylesti - Page 11 Empty
PisanieTemat: Re: Miasteczko Ylesti   Miasteczko Ylesti - Page 11 EmptyCzw Kwi 24 2014, 19:29

...jeśli wcześniej na twarzy blondynki gościł uśmiech, to w tym momencie prawdopodobnie kąciki jest ust musiały chyba najzwyczajniej w świecie pęknąć. Oczy dziewczyny kompletnie wypełnione tylko jedną, jedyną myślą zatraciły się w same sobie i ciężko było odnaleźć w nich jakąkolwiek rozumną cząstkę jej istnienia, doskonale odbijały emocjonalny i intelektualny stan dziewczyny, w jakim znalazła się za sprawą powiększającego się rozlewu krwi. To dopiero był początek, a patrząc na twarz dziewczyny, można by domniemywać, że uczestniczyła w jakiejś masakrze od kilku tygodni. I w zasadzie ciężko było rozstrzygnąć co było bardziej czerwone? Krew na jej twarzy czy może sama jej skóra, z własną posoką w niej skrywaną, gotująca się do poziomu wrzenia, tak że sama blondynka czuła niemal bolesne parzenie na twarzy? Ach, ile czasu minęło odkąd ostatni raz czuła się tak fantastycznie dobrze? Tygodnie? Miesiące? Lata? Zwykłe wydzieranie krwi ludziom spotkanym na ulicy nie mogło się równać z uczuciem odbierania życiodajnych soków osobom, które mogły się bronić. Adrenalina wypływająca z poczucia walki i chaosu łączyła się soczyście ze smakiem krwi, z jej zapachem, którym wypełniony został nosek blondynki, jej widokiem i cudownym poczuciem ściekania i powolnego zastygania jej na twarzy Byakushitsune. Miała nadzieję, że za szybko to wszystko się nie skończy. Och, kogo ja okłamuję? W tym momencie blondynka zwyczajnie nie była w stanie tak myśleć, skupiona kompletnie na dominującym czynniku w świecie - krwi.

Jej usta rozerwane zostały potężnym atakiem wręcz histerycznego śmiechu, a jednak nie przeszkadzało to jej w żaden sposób poruszać się i działać dalej. Jakże cudowny był świat, w którym nie liczył się nikt i nic poza zaledwie jedną rzeczą? Jakże cudownie wszystko było proste, gdy za pewnik i absolut przyjmowało się tylko jedno? Ringo właśnie doświadczała uczucia, którego odnalezienie innym zajmowało czasem cała lata lub wręcz życie. A to nie był jej pierwszy raz. Tsubame? Belf? Tytus? Dan? Zaskakujące, że w ogóle te imiona przyszły jej do głowy. Och, cudownie zabawne. Dziewczyna szybkim ruchem języka zlizała z twarzy tyle krwi przeciwnika ile tylko mogła, byle ponownie poczuć ten cudowny smak, tak często odmawiany jej przez los, jednocześnie aktywując kolejne zaklęcie, Picie Krwi, na tyle szybkie w tej sytuacji, że nie powinno w żaden sposób jej przeszkodzić w działaniu. Jeśli jej umysł był zdominowany przez jedno tylko uczucie, chęć zasmakowania większej ilości krwi, to jej instynkty włączyły się teraz by jej to umożliwić i by pomóc w tym celu. Czaszki odbijały się bariery jak piłeczki ping pongowe od ściany, ale co z tego? Co z tego, że jej zaklęcia mógł czekać taki sam los? Najpierw jednak jej nogi poniosły ją silnym skokiem do tyłu, tylko po to by unieść obronnie sztylet do góry i skorzystać z kolejnego zaklęcia, którym były Krwawe Ostrza, momentalnie wystrzelone w obu przeciwników kryjących się za głupią, durną, skretyniałą, idiotyczną, pieprzoną barierą, która oddzielała ich ciała, te worki z krwią, od głodnej jeszcze większej radości dziewczyny. Wszystkie cztery mizerykordie miały wystrzelić momentalnie w przeciwników (okolice korpusu, celowanie w tym stanie to byłaby czysta harpagoniada), para na pojedynczego wroga, a zaraz za nimi ruszyć miała... a jakże inaczej, sama dziewczyna. Ze sztyletem w dłoni, obnażonymi kłami w buzi i nieludzką radością na buzi rzucając się w wir walki. To właśnie sztylet miał w teorii stanowić o jej obronie, choć szczerze trzeba oddać - raczej podekscytowanie, szaleństwo, wpływające na szybkość ruchów, dobijanie swoim ciałem do limitów zwinności i wytrzymałości było raczej bardziej odpowiednie w tej sytuacji. Dziewczyna miała zamiar ruszyć z atakiem w kierunku boku nieprzyjaciela bardziej z prawej i wbić mu go w bok, nie zatrzymując się jednak przy tym a przebiegając obok niego zaraz po zadaniu ciosu. Następnie miała zamiar zatoczyć koło i wyciągnąć rękę w kierunku głowy drugiego przeciwnika (chyba, że był dla niej za wysoki, wtedy miała zamiar pociągnąć go za rękę), chcąc przewalić go na ziemię, a następnie osiodłać, od razu zatapiając zęby w jego szyi. Sztylet, wcześniej którym miała zadać obrażenia pierwszemu, w tej sytuacji miał służyć już tylko prowizorycznej obronie przed mieczem drugiego.

Och, gdyby tylko Ringo świadoma była tego ile "plan" ten miał w sobie luk i niedoskonałości. W tym momencie jednak radość przesłaniała ewentualny strach czy ostrożność.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1415-bank-krwi-ringo https://ftpm.forumpolish.com/t1272-ringo-byakushitsune#18514
Goomoonryong


Goomoonryong


Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012

Miasteczko Ylesti - Page 11 Empty
PisanieTemat: Re: Miasteczko Ylesti   Miasteczko Ylesti - Page 11 EmptyPią Kwi 25 2014, 20:12

Los bywa przewrotny, a fortuna zmienna, bo niby, kołem się toczy. Tylko ktoś chyba się na kole uwiesił, bo się nie kręci. Pech to znane zjawisko. Czasem coś nie wyjdzie, czasem nieco więcej... a czasem los sprawi, wspólnie z fortuną, że szczęście wyjedzie na urlop, a pech rzuci się na głowę jakiegoś człowieka. Wtedy... oj wtedy to jest kambodża. Bo nic nie wyjdzie jak się chce, dosłownie nic, a żeby było śmieszniej, to prócz spierdolenia się aktualnie wykonywanych czynności, pierdolą się czynności innych osób, które doprowadzić mogą do większego zgnębienia osoby z pechem. Tak, niektórzy nazywają to karmą, Gumiś zwie to "No rzesz kur*a".

Tak, nie liczmy już nawet tego że życie nie chciało dać Gumisiowi nawet chwili radości, w postaci okrzyku bólu, bo po co? Lepiej zgnębić go psychicznie! Ale to nawet nie było tak ważne, ważne było to, że przeciwnik wciąż dychał. A przecież nikt nie lubi jak przeciwnik wciąż dycha. Nie mniej, Gumiś był na bardzo-lepszej-omygy-pozycji. Nawet od razu atakował, ale w jego głowie już zrodziła się taka mała myśl "Ciekawe co teraz się spierdoli?".

A jakimi to plusami w ogóle dysponował Gumiś? Przeciwnik oberwał w facjate od tanka - prawdopodobnie w tej chwili nie wie nawet ile to 2 + 2, chociaż ten efekt raczej nie utrzyma się za długo, poza tym przecież mógł także być tankiem i szczerze, srać na cios Gumisia. Ponadto, upadał/leżał, co znaczy, że Gumiś miał więcej czasu na reakcję. Ale chyba najfajniejsze, choć wcale nie najlepsze, było to że może i ogień był magiczny, ale dym z palącej się podłogi już nie. Szach mat skurwysynu. Myśl z bólem głowy i krztusząc się dymem. -> Mniej więcej to, myślał sobie Gumiś kiedy wykonywał akcję, która zostanie opisana poniżej. Ale został jeszcze jeden plus, chyba ten najśmieszniejszy. Przeciwnik myślał że złapał Gumisia, w sumie, każdy by tak pomyślał - na początku. Bo tak naprawdę gówno prawda, to Gumiś złapał jego, tylko ten jeszcze o tym nie wie.

A w jakiż to sposób człowiek-pech chciał spróbować dowalić oponentowi? W sumie prosta sprawa, zaraz, ba, natychmiast po sierpowym, kiedy przeciwnik jeszcze upadał, bo przecież Gumiś nie czekał grzecznie aż upadnie, zrobił krok lewą nogą w przód, ot maluczki i wykonał wymach prawą nogą, z zamiarem uderzenia z nogi w żebra/brzuch/jajca przeciwnika. Zależy co się na winie pod buta. Oczywiście po uderzenie noga  nie zostanie opuszczona tylko od razu podniesiona i w momencie w który - miejmy nadzieję - przeciwnik łapie się za właśnie obite miejsce, opuszczona na głowę/kark/cokolwiek co znajduje się w zasięgu wyżej wymienionej nogi. Oczywiście rzecz biorąc Gumiś nie "położy" na nim nogi, tylko przypierdoli jak kobieta w pająka. Kiedy już jego laczek ukontentuje jego ciało, to Gumiś na ów kończynie stanie, opierając cały ciężar ciała a potem odskoczy w tył tj. w kierunku drzwi.

Jeśli przeciwnik, o boże to byłoby cudne, padł. To Gumiś w gruncie rzeczy wychodzi z chatki i rozgląda się za kolejnym napastnikiem. Oczywiście pozostaje jak najbardziej czujny, wychodzi na ugiętych nogach obserwując otoczenie, gotów w każdej chwili wykonać unik poprzez odskok w bok, na szczupaka, przeturlanie po ziemi i poderwanie na proste nogi, chyba że coś mu będzie nad głową latać to się odturluje w cholerę, byle znaleźć chwilę czasu na powstanie.

W gruncie rzeczy przez całą akcję nie wzięte pod uwagę były 2 rzeczy. Nie do końca prawda. Po pierwsze co z faktem że Gumiś stoi tyłem do drzwi? W zasadzie bez znaczenia, poza faktem że 1 z 3 ognistych kul zaklęcia "Ognista pułapka" zostaje postawiona właśnie w owych drzwiach. Może nie obroni go to, ale zasłoni, więc przeciwnik nie będzie miał pewności czy to nie jego towarzysz. 2 pozostałe kule zostają w odwodzie. A co z mieczem? Przeleżał już jakiś czas w ogniu, może przed ogniem tarcza chroni, ale czy przed nagrzanym żelaznym mieczem? Gumiś liczył że nie.

No właśnie, ostatnim elementem posta jest "A jeśli się spierdoli?". Czyli ewentualna reakcja i obrona. Niestety "Nie tak", jak zawsze może pójść wiele rzeczy. Chyba aktualnie najbardziej niebezpieczną, jest to że przeciwnik w którymś momencie złapie go za stopę. Wykonuje nią wszak zasadniczo 3 ataki. Po pierwsze kopnięcie. Jeśli przeciwnik jest  ogarnięty na tyle by złapać Gumisia za stopę przy pierwszym ataku, to Gumiś zapiera się ugina nogi w kolanach i zaczyna masakrować twarz tamtego pięściami(tak po 2 ciosy z każdej pięści?). Jeśli złapana zostanie w momencie w którym Gumiś będzie chciał go "Zdeptać" to odrywa lewą nogą od podłoża i zależnie od sytuacji: Jeśli przeciwnik obróci ciało, to Gumiś da się porwać sile którą ten wytworzy by uderzyć lewym, zgiętym kolanem w jego szyję/ciało, jeśli odepchnie nogę od siebie to Gumiś będzie na to gotów i wyląduje, po czym doń doskoczy i też, z pięści jak wyżej. No i jeśli złapie go za nogę gdy ten będzie opierał na nim ciężar ciała... to cóż spróbuje odskoczyć czy coś. W każdej chwili jest gotów oczywiście uskoczyć czy zasłonić się tą częścią ciała, która jest najlepiej przystosowana do potencjalnej obrony. Czyli najszczelniej okryta płaszczem i mięśniami. Gdyby poczuł że linka zaciska się za mocno i może zrobić mu krzywdę, odpali łuski(o ile się skończyły, nie jestem pewien).
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t528-konto-hana https://ftpm.forumpolish.com/t329-goomoonryong https://ftpm.forumpolish.com/t921-gumisiowe-relacje#13545
Saulo


Saulo


Liczba postów : 174
Dołączył/a : 14/08/2012
Skąd : Krk

Miasteczko Ylesti - Page 11 Empty
PisanieTemat: Re: Miasteczko Ylesti   Miasteczko Ylesti - Page 11 EmptySob Kwi 26 2014, 04:04

Ona oszalała! To było pewne, bo ten kociak nie od dziś ma do czynienia z psycholami jej pokroju. Z resztą typek, który go wychowywał raczej do normalnych ludzi nie należał, więc lepiej teraz było wszystko obserwować. Kot podleciał trochę do góry (nie dużo, może z 4 metry), by obserwować sytuację z góry czy czasem nic nie idzie. Podleciał nad Dana, po czym powiedział:
- Jak chcesz pomagać to pomóż. Ja go popilnuję – zaproponował, bo chyba to była najlepsza opcja. Oczywiście Belf także pomaga, bo jego czaszki będą blokować uderzenia na Tsubame, bo raczej ona może mieć problemy ze względu na to, że ma dziurę w brzuchu... niestety Belfi nie pomoże bo nie jest op ścierwem z leczącym spellem. Sad but true, nawet shielda żadnego nie ma porządnego, więc będzie musiał ogarniać pomału wszystko sam przy pomocy czaszek (W sensie, obronę). Oczywiście Tsubame będą chronić 2 z 3 czaszek, gdyż jedna będzie latać dookoła Tytusa, gdyby coś mu miało w tym momencie zagrozić.

(I'm Belf, i'm helping!)
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3806-drobne-dla-grajka https://ftpm.forumpolish.com/t3803-saulo-fierro https://ftpm.forumpolish.com/t4436-the-fierro#92067
Mor


Mor


Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012

Miasteczko Ylesti - Page 11 Empty
PisanieTemat: Re: Miasteczko Ylesti   Miasteczko Ylesti - Page 11 EmptyPon Kwi 28 2014, 00:15

MG

VIPy
Coby nie powiedzieć, Ringo i Belf zostali obarczeni ważnym zadaniem - obroną Tytusa. Dopiero w drugiej kolejności przychodziła obrona Jaskółki oraz Dana. Ale, dla niektórych, jeszcze ważniejszą sprawą była czysta przyjemność walki - buzującej adrenaliny, szybkich ruchów i krwi wypływającej z ran przeciwników. Czystej dominacji. Obecnie jednak sprawa czystej dominacji Ringo wyglądała tak, że dla własnego dobra szybko odskoczyła od miejsca, w którym stała jeszcze przed chwilą by nie skończyć podobnie do Tsubame. Dopiero wtedy pozwoliła sobie na chwilę degustacji, połączonej z zaklęciem. Ach, jak cudownie~!
Tą całkiem przyjemną chwilę przerwał krzyk, który mógłby martwych wyciągnąć z grobu. Ten też przerwał koncentrację Rigno, która na chwilę się odwróciła, by dowiedzieć się, co to za wrzaski tuż za nią. Znowu krew? Nie, tym razem nie była to krew, a blondynka wypalająca swoją ranę własną płonącą dłonią. Jej wrzask trwał tylko chwilę, po nim została jedynie osłabiona dziewczyna, łkająca i plująca krwią przemieszaną ze śliną na trawę pod nogami.
Ringo niestety nie miała czasu by podziwiać i doświadczać całego cierpienia, jakiego własnie doznawała Mori, bo sama miała swoje problemy. Jeden mężczyzna do niej doskoczył natomiast drugi po prostu wyminął, ruszając prosto na Tsubame i Belfa, broniących dostępu do Tytusa.
Wracając do członkini Grimoire Heart - stanęła twarzą w twarz, oko w oko, ząb w ząb z przeciwnikiem! Poprzedni przeciwnik zniknął. Ale ta bariera pozostała! Skupiając całą soją irytację na głupiej barierze, Ringo przyzwała ostrza i wystrzeliła dwa z nich w stronę mężczyzny. Pierwsze z nich rozpadło się w momencie kontaktu z barierą, drugie z kolei... przeszło przez nią i tylko refleks mężczyzny ustrzegł go przed zatopieniem się ostrza w jego ciele. Zaraz jednak, nie tracąc rozpędu wywołanego przez własny unik, zamachnął się, celując w głowę Byakushitsune, która, z braku lepszej opcji, zasłoniła się sztyletem. Siła uderzenia rozeszła się przez jej rękę, od opuszek aż do barku, powodując ból. Przewędrowała też do jej szyi i głowy, gdy ręka, w której Ringo trzymała sztylet, uderzyła w bok jej głowy. Dziewczyna upadła na ziemię, nieco ogłuszona tym, co właśnie zaszło. Ze skroni cieniutką strużką płynęła krew i bolała ją głowa od uderzenia w ziemię. Sztylet był tuż obok jej prawej ręki. Tylko jakiś ciemny kształt przysłaniał jej widzenie. Lub tak też jej się zdawało, bo mimo swojego nieco lepszego widzenia w nocy, teraz było jakoś ciemniej, a kształt nad nią niewyraźnie się poruszał. Coś zalśniło w świetle rzucanym przez Mori.
Tuż nieopodal toczyła się całkiem podobna walka. Tsubame powoli wracała do zmysłów a widząc zbliżającego się przeciwnika pod jego stopami rozbłysł filar ognia, otaczając całą barierę, która po chwili pękła, a ogień zniknął. Przeciwnik wyskoczył do przodu zamierzając wykonać kolejne, tym razem śmiertelne dźgniecie, dziewczyna jednak sparowała uderzenie ognistym mieczem powstałym w jej dłoni. Dan patrzył na to z oczami jak pięciozłotówki, nie wiedząc, co zrobić. Belf też asekurował, na wszelki wypadek.

Gumiś
Tak, to było tylko jedno "No żesz kurwa". Do dajmy do tego "Na pewno się coś spierdoli" i mamy murowane zwycięstwo i ogarniecie sytuacji. W każdym razie, pochłonięty ponurymi myślami Goomoonryong nie przestawał walczyć, bo niby czemu? Tuż po ciosie z pieści nadszedł cios od dołu, w żebra mężczyzny, który głośno sapnął wraz z tym, jak powietrze opuszczało jego płuca. Nie bez powodu nie zadziera się z tankiem. Rudzielec opadł bezwładnie na ziemię, ale na takich rzeczach przecież się nie zatrzymujemy. Z całej siły Smok przywalił w kark mężczyzny, aż coś głośno chrupnęło. Linka jak się trzymała, tak się trzymała, ale Gumiś już miał inne plany i bez pośpiechu opuścił płonąca chatkę.
Wtem rozpoczęło się "Na pewno coś się spierdoli", bo przecież było za pięknie, gdyby od tak udało mu się pokonać przeciwnika. Ze strony lasu usłyszał krzyk. Nie był to krzyk, który wydaje się podczas ucieczki. Był to wrzask bólu. Bo tego poznawał głos Jaskółki. Simona z kolei nie było nigdzie widać.
Za swoimi plecami Gumiś usłyszał szelest i odruchowo się odwrócił. Dwoje kolejnych, kobieta i mężczyzna, rzucili się na niego, otoczeni podobnymi barierami. Mężczyzna nie miał przy sobie broni, natomiast kobieta miała łańcuchy oraz sztylet w prawej ręce.

Stan postaci:
Belf: 64% MM, umorusane sadzą futro, drapie cię w gardle
Ringo: 62% MM. 2 ostrza z krwi. Boli cię potylica oraz lewa skroń. Skroń zadraśnięta, cieknie z niej krew. Słabo widzisz, wszystko jest rozmazane, niewyraźne i ciemniejsze. Nie za bardzo rozumiesz, co się właśnie dzieje.
Gumiś: 80% MM, na lewym przedramieniu, w połowie, owinięta dość mocno cienka linka;
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t376-konto-nanas https://ftpm.forumpolish.com/t105-nanaya-byakushitsune-znana-jako-byaku https://ftpm.forumpolish.com/t550-pamietniki
Ringo Byakushitsune


Ringo Byakushitsune


Liczba postów : 104
Dołączył/a : 15/07/2013

Miasteczko Ylesti - Page 11 Empty
PisanieTemat: Re: Miasteczko Ylesti   Miasteczko Ylesti - Page 11 EmptyPon Kwi 28 2014, 18:02

Ach ten momenty zawieruchy, kiedy w jednej chwili jesteś na szczycie góry zwanej entuzjazmem, a w drugim lądujesz u jej podnóża z obitą główką i jedną tylko myślą - co poszło nie tak? Normalny podróżnik w takich chwilach załamuje ręce i spogląda na szczyt, na który przed chwilą się w spinał - "niech to, byłem tak blisko, szkoda, że tak krótko to trwało" rzecze, po czym wraca do domu. Ale Ringo? Ona niekoniecznie była normalna, przynajmniej wedle standardów szaraczków. Gdy spadła ze swojej góry ekscytacji, zamiast jeno spojrzeć na nią przed odejściem, wolała napawać się myślą jak cudownie będzie na nią wejść ponownie. Zwłaszcza teraz, gdy wydawała się być tak bardzo zamazana, fantastyczna i tajemnicza. O ile więcej radości sprawiało zdobywanie jej w tym stanie? Nie, to nie był żaden handicap dla kogokolwiek i nie tak o tym myślała dziewczyna - bardziej szczęśliwa po prostu była z możliwości odkrywania swojej drogi na nowo, tym razem poprzez mgły i knieje nieco obolałego umysłu.

Bo faktycznie, ciężko jej było rozróżnić to co wokół się dzieje. Czym na przykład była ta wielka plama ciemności przed nią? Nie, nie obchodziło ją to czy była wrogiem czy przyjacielem, jakkolwiek smutnie byłoby trafić w przyjaciela, to nie miało to w tej chwili dla niej większego znaczenia. Pytanie bowiem było jedno - czy plama zakrwawi jak sztylet ją przebije? A przy okazji gdzie był sztylet? Ach, gdzieś obok ręki. Zaraz, to ona w ogóle miała w ręce sztylet?! No tak, przecież bawiła się cudownie nim z nowymi kolegami jeszcze przed chwilą, jakże mogła zapomnieć? Oni mogą jej nie wybaczyć za to, że tak się zachowała. Ich krew może się stać gorzka lub kwaśna, a jej język może nie przyjąć pozytywnie takiej zmiany. Choć z drugiej strony każda krew była pyszna i nawet taką dziewczyna by nie pogardziła. Ale tutaj stop z tymi rozmyślaniami, bo znowu zapędzimy się w nie wiadomo jakie rozmyślania, podczas gdy przecież tutaj liczyła się akurat akcja! Podanie, kontratak i gooooool~!

Była na ziemi bo upadła, niestety to miało sens. Ciekawiej byłoby gdyby była w powietrzu bo upadła, o, to by ją ucieszyło. Tak czy siak będąc zamroczonym mogła pozwolić sobie tylko na najprostsze z zachowań, bardziej bazujące na tak zwanych pierwszych myślach i prostych reakcjach niż na jakimkolwiek planie. Niewiele myśląc posłała kolejną z mizerykordii w kierunku dużego czarnego kształtu będącej przed nią, który mógł być właściwie czymkolwiek, a następnie zagrabiając ręką sztylet zerwała się z ziemi i odskoczyła do tyłu, z dala od swojego przeciwnika. Tak, ledwo co tutaj widziała w tym momencie, mogła równie dobrze wpaść na coś lub na kogoś, ale lepsze to było niż tkwienie po próżnicy w miejscu i oczekiwanie na nabicie kolejnego guza, a poza tym rozsądne myślenie w tej sytuacji było nader utrudnione. W międzyczasie wyjęła broń, którą miała okazję zdobyć podczas ceremonii otwarcia miasta Artail, jednocześnie chowając swój sztylet z powrotem na swoje miejsce. Teraz zdecydowanie bardziej mogłaby się jej przydać broń nieco bardziej zasięgowa niż tak krótka - dlatego też zaraz po wyjęciu przełączyła ją w tryb włóczni, przy czym najpierw buławę skierowała w kierunku niewyraźnego kształtu, który mógł się ruszyć za nią, a dopiero potem przełączyła tryb, tak by ewentualna włócznia od razu mogła wbić się w przeciwnika (bądź przyjaciela, kto to wie?!), zaskoczonego nagłym pojawieniem się ostrza. W międzyczasie, na ile się dała w obecnym jej stanie, starała się uważać na otoczenie - dzikie drzewa, które mogły ją pochwycić, groźne wiewiórki mogące przegryźć jej kark (tak bardzo słodkie <3) czy choćby przeciwników, bo przecież coś tam pamiętała, że był więcej niż jeden...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1415-bank-krwi-ringo https://ftpm.forumpolish.com/t1272-ringo-byakushitsune#18514
Goomoonryong


Goomoonryong


Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012

Miasteczko Ylesti - Page 11 Empty
PisanieTemat: Re: Miasteczko Ylesti   Miasteczko Ylesti - Page 11 EmptySob Maj 03 2014, 03:28

Theme

Cios za ciosem, niczym mały parowozik mknący po torach losu, Gumiś pędził w kierunku wygranej. Niestety to nie była walka, to nie był pojedynek. To była bitwa. Każda bitwa ma to do siebie, że angażuje w siebie więcej jednostek. Normalnie, to czy coś się spierdoli zależało od jednej osoby - od niego. Jego błędy, niedocenianie przeciwnika, czy też brak siły. W pełni zawsze odpowiadał za swoją porażkę i to mu odpowiadało. Bitwy były trudniejsze. Strategie były trudniejsze. Zawsze podziwiał osoby które siedzą z tyłu i zarządzają całą batalią. Mimo że same nie biorą udziału w bitwie ich rola nie raz jest najtrudniejsza. On zaś łączył w sobie dziś, obie te role. Nie odpowiadał za siebie, odpowiadał za wszystkich, a wszyscy odpowiadali za niego. Tak, właśnie kilka trybików miało się poluzować. Nieprzewidziane zmienne, które musiały nastąpić...

...krzyk, nie, wrzask. Wrzask Jaskółki niósł się echem. Wywiercał małą dziurę w umyśle Gumisia, na chwilę, dosłownie na chwilę, pochłonął go. O wyniku walki, często jednak decydują chwile. Kolejny hałas, kolejny chrzęst, kolejny detal w układance życia. Gumiś odwrócił, się niemal automatycznie, wyćwiczony ruch, szybkie spojrzenie na to, że rzuca się na niego przeciwnik - no i to wielkie niezrozumienie na twarzy. Jaskółka go rozkojarzyła, nawet na zbyt długo. 10 metrów, Simon pójdzie?, 7 metrów, kurwa rusz się klocu, 5 metrów. Gumiś automatycznie próbował zwiększyć dystans przez wybicie się z prawej nogi do tyłu. gdy tylko lewa dotknie ziemi, obraca ciało o 180 stopni i zaczyna uciekać. Myśl, tak nikomu nie pomożesz...

...Odpalenie smoczych łusek było priorytetem, już i tak stracił dużo czasu, miał ogromną nadzieję, że nie zauważyli metalu na jego ramieniu, albo że odcięcie mu ręki zajmie im dużo czasu. Ale co dalej? Co kurwa dalej? Spojrzał lekko w tył by zobaczyć czy wrogowie podążają za nim. Zaczął rodzić się w jego głowie plan, liczył, że idą za nim. W jego głowie, zaczął kształtować się plan...

Mimo wszystko obręcz znajdowała się na ramieniu, na jego płaszczu. Mimo że płaszcza nie przetnie, rany miażdżone są w stanie odciąć kończyny. Chroniły go jednak też łuski i nie wiedza przeciwnika na temat zdolności jego płaszcza, nie mógł jednak na tym tylko polegać. Biegnąc - a biegł w kierunku miasta, dość wolno - złapał za obręcz i liczył że da radę ją zerwać, jednocześnie podgrzewając metal łuskami. Nie zwracał jednak na to szczególnej uwagi, była to dla niego jak oddychanie, całą uwagę, poświęcał swojemu planowi. Jeśli wróg podążał za nim, zwalnia, na tyle powoli by wróg się nie zorientował. Gonili go, mimo braku broni, napierali na niego, chciał by dalej to robili, bo to właśnie ma ich zgubić. Chciał też by myśleli że się przestraszył, dlatego dalej uciekał. Kątem oka obserwował, obserwował dzielący ich dystans, a kiedy zbliżą się już na jakieś 10m(o ile do wymyślenia planu, Gumiś zwiększył dystans wystarczająco) to powtarza to co wcześniej(wcześniej puszcza obręcz i się zatrzymuje), odbicie z prawej stopy, wylądowanie na lewej i na niej obrót. Suprise Motherfuckers.

Dużo, naprawdę bardzo dużo zależy od tego jak zareagują przeciwnicy, więc powiedzmy że 100% atak będzie tylko wtedy jeśli ekspresja ich twarzy wyrazi zaskoczenie. Wtedy też Gumiś który próbował wbić się pomiędzy nich, zegnie prawą nogę w kolanie, po czym uderzy z dużą siłą w zgięcie kolanowe prawej nogi kolesia, po jego prawej, a następnie nie opuszczając jej na ziemię o kręci się na swojej lewej i doskoczy do drugiego przeciwnika(lądując na prawej) i zadając szybki cios prawą pięścią na twarz i poprawiając lewą pięścią w mniej więcej to samo miejsce. Następnie obrót na lewej nodze i kop z półobrotu prawą stopą w tego przeciwnika. Wtedy też doskakuje do tego któremu chwilę wcześniej uszkodził rzepkę(sama wymiana ciosów trwa raczej chwilę, więc Gumiś zakłada że ten od rzepki ciągle kwili z bólu) i tutaj też następuje po jednym ciosie z każdej pięści na twarz. Aktualnie Gumiś, nie rozróżniał kobiet od mężczyzn...

W czasie biegu oczywiście nasłuchuje. Nie tylko obserwacja kątem oka, ale też słuch, miały mu dać znać o nadchodzących dystansowych atakach. Każdy atak wydaje jakiś dźwięk, jeśli Gumiś takowy usłyszy, od razu zareaguje odskakując na prawo. Ataków może być jednak więcej, a ważne by wróg się nie połapał co i jak dla tego uniki będą różne: prawo, prawo, schylenie, lewo, prawo, lewo, lewo, schylenie, prawo. Jeśli dostanie, lub się potknie, ale będzie w stanie biec dalej - tylko grozić mu będzie upadek, to wykonuje przewrót przez sprawniejsze ramię w przód(wtedy puszcza obręcz) po czym dalszy bieg.

Jeśli przeciwnik za nim nie biegł, sprawa wyglądała inaczej, wymagała natychmiastowego(po ogarnięciu się) odwrócenia w ich kierunku. Tylko co dalej? Dwóch na jednego... wtem Gumisiowi do głowy wpadł świetny pomysł. Ruszył na przeciwnika biegiem, a gdy zbliżył się oraz zauważył że planują jakieś większe niebezpieczne ruchy użył Władcy ognia, by na chwilę przysłonić przeciwnikowi widok, po przez otoczenie go ogniem. Co z tego że byli odporni, jak nie mogli zobaczyć Gumisia? Robił to oczywiście będąc około 5m od przeciwnika. Kiedy ogień ich otoczy, Gumiś nie poświęca mu już uwagi, niech rozpadnie się jeśli musi, zamiast tego podbiega do mężczyzny nieco od jego wolnego boku(zapewne tam, po takim ataku odskoczy, a jeśli nie... to nie) i wyprowadza kopnięcie na lewej stopnie z prawego piszczela w tors a zaraz potem doskakuje do niego i uderza z prawej pięści w głowę, by potem poprawić z lewej w twarz. Zaraz potem powtarza sztuczkę, na kobiecie.

Czy Simon pójdzie do Jaskółki i go zostawi? Miał przeczucie że tak, ale cholera nie. On też się martwił... ale Simon, musiał im zaufać. Inaczej wszyscy umrą, niech to szlag. A teraz ten ryzykowny plan... w którym wszystko mogło się spierdolić.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t528-konto-hana https://ftpm.forumpolish.com/t329-goomoonryong https://ftpm.forumpolish.com/t921-gumisiowe-relacje#13545
Saulo


Saulo


Liczba postów : 174
Dołączył/a : 14/08/2012
Skąd : Krk

Miasteczko Ylesti - Page 11 Empty
PisanieTemat: Re: Miasteczko Ylesti   Miasteczko Ylesti - Page 11 EmptySob Maj 03 2014, 04:07

A Belf dalej latał obserwując głównie Tytusa czy czasem coś go nie zachodzi. Lekko unosił się nad ziemią starając się na wszelki wypadek spieprzyć z Staruszkiem kawałek dalej w bezpieczne miejsce. Jednak też nie czekał na żadne akcje ze strony wroga! postanowił sobie stworzyć kolejne czaszki przy pomocy Ghost Head (C) robiące za typową ochronę jakby mieli kogoś z nich zaatakować np. Ringo lub też Jaskółę. Jednak tym razem zaklęcie zostanie użyte podwójnie by zamiast 3 czaszek przyzwać 6, które będą miały A) Ochraniać Belfa i Tytusa, B) Ranną Jaskółkę, C) Ringo. 2 czaszki u Belfa i Tytusa, 3 u Tsubame i 1 u Ringo. W sumie tyle, kociak będzie jedynie uważał na siebie i Tytusa i gdyby ataku z boku od razu krzyknie kto ma uważać.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3806-drobne-dla-grajka https://ftpm.forumpolish.com/t3803-saulo-fierro https://ftpm.forumpolish.com/t4436-the-fierro#92067
Mor


Mor


Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012

Miasteczko Ylesti - Page 11 Empty
PisanieTemat: Re: Miasteczko Ylesti   Miasteczko Ylesti - Page 11 EmptyWto Maj 06 2014, 01:16

MG

VIPy
Nie da się zaprzeczyć, że działy się tu rzeczy nie z tej ziemi. Walka walką, jednak wydawało się, że strona obrońców miała spore problemu z dotrzymaniem kroku tym, którzy atakowali. Może nieco inaczej by to wyglądało, gdyby byli nieco bardziej zgrani, jednak… Ringo posłała swoje dwie mizerykordie w stronę dziwnego cienia, mając nadzieję, że przyniesie to jakiś większy skutek. Usłyszała głośny jęk i cień się nieco zmniejszył, jednak ona sama lepiej się nie poczuła. Zamiast pięknego, zgrabnego podniesienia się z ziemi, Ringo poczuła nieprzyjemne zawroty głowy. Are, are, ale dziwnie~ Zachwiała się, ciemny świat się kręcił. Ciemny kształt też. Rozkojarzona, nie zauważyła ostrza zmierzającego w jej stronę, jednak szczęśliwie dla niej Belf czuwał i jedna z jego wyczarowanych czaszek przyjęła na siebie uderzenie ostrza. Było blisko. Metaliczny odgłos dotarł do uszu Ringo a ona cofnęła się ostrożnie, by nie przewrócić się z powodu wirującego świata. Wyciągnęła swoją niezwykłą broń, od razu przełączyła ją na włócznię, przeszywając nie spodziewającego się tego manewru wroga. Coś przyjemnie plasnęło. Ah, to chyba była przebijana tkanka… Cień ponownie się osunął, tym razem na dobre. Tylko ze tuż za nim wyskoczył kolejny, natychmiastowo oplątując jej ciało cienką linką, która się zaciskała. Nie było dobrze. Była bardzo, bardzo, bardzo źle. O ile Ringo nie potrafiła stać się cieczą, mogło się to źle skończyć.
Mężczyzna wyminął Ringo idąc w kierunku Dana, Belfa i Tytusa. Z czego pozostała dwójka postanowiła nieco polatać. Możliwe, że było to całkiem rozsądne wyjście. Dwójka zniknęła z oczu mężczyzny, pozostawiając przerażonego Dana, który wyrzucił z dłoni miecz i pognał w stronę chatki, pozostawiając Tsubame i Ringo same. Dwa na dwa, tylko mocno nie wyrównane.  Tsubame z kolei walczyła jak mogła z przeciwnikiem, wyraźnie spychając go do defensywy. Mężczyzna był mocno poparzony i krwawił, jednak jeszcze trzymał się na nogach. I szybko dołączył do niego jego towarzysz.
- Pamiętaj, musi być cała – mruknął, zaczynając obchodzić dziewczynę. Jaskółka ciężko oddychała, jednak nie spuszczała wzroku z obu mężczyzn. Po czym efektownie, w objęciach ognia skoczyła w górę.
Belf razem z Tytusem wylądowali z dala od całego zgiełku, choć wciąż znajdowali się w lasku, a raczej na jego granicy. Widać było stamtąd morze oraz miasteczko poniżej. Było cicho i spokojnie...
- Byłoby lepiej, byś wrócił im pomóc. Nic mi tutaj nie powinno być - stwierdził staruszek, oddychając nieco ciężej, jednak w jego oczach tkwiła pewność. Widać zależało mu na bezpieczeństwie walczących dziewcząt. Poszperał coś w swojej sakiewce po czym podał Belfowi niewielką fioleczkę z zielonym płynem w środku. - Jeśli to rozbijesz, okolica wypełni się blaskiem. Może to wam pomoże. - Uśmiechnął się nieco smutno, po czym pogłaskał kota.

Gumiś
Przedstawienie czas zacząć~! Krzyk Jaskółki niewątpliwie wyprowadził mężczyznę z równowagi jednak teraz, w środku walki, nie było szans, by cokolwiek zdziałać w tej sprawie. Można było tylko liczyć, że będzie dobrze. Automatycznie, widząc zbliżających się wrogów, Gumiś odskoczył, po czym obrócił się i zaczął zmierzać w stronę miasta. Natychmiastowo też odpalił smocze łuski i możliwe, że to uratowało jego rękę przed jakimiś poważniejszymi uszkodzeniami. Chwilę po tym, jak się odwrócił i zaczął pędzić, poczuł jak coś z niezwykła siłą ciągnie go w tył, trzymając za rękę. Nie będąc na to przygotowanym w żaden sposób, upadł na plecy, jednak szybko zmobilizował się, przewrócił na brzuch i skoczył na przeciwników, którzy nawet nie mrugnęli okiem na taki obrót wydarzeń. Gumiś postanowił wprawnie zniszczyć równowagę pierwszej napotkanej osoby i spowodował, że mężczyzna się wywrócił, gdyż pobiegł tak, że musiał się zderzyć z noga wystawioną przez czarnowłosego. Tylko kurczę siła, z jaką alchemik uderzył w nogę zabolała. Jednak chociaż jeden problem tymczasowo z głowy. Kobieta z kolei wykorzystała kolejną sztuczkę i owinęła łańcuch wokół szyi Smoka, jednak nie naciągnęła go z całej siły, a sama ruszyła od tyłu, prawdopodobnie zamierzając dźgnąć Gumisia w plecy.
Gumiś z kolei, zwrócony przodem do drzwi widział, jak do środka próbuje wejść jeden z techników, a po chwili, z nieba spadł na niego miecz, przebijając go dokładnie po środku. Na dachu, z błyszczącymi na srebrno oczyma siedział Simon. Miecz powrócił do jego ręki po krótkiej chwili, przemieniając się w małego smoka.

Stan postaci:
Belf: 44% MM, umorusane sadzą futro, drapie cię w gardle
Ringo: 62% MM. Boli cię potylica oraz lewa skroń. Skroń zadraśnięta, cieknie z niej krew. Słabo widzisz, wszystko jest rozmazane, niewyraźne i ciemniejsze. Nieco kręci ci się w głowie, ciało - oba ramiona, przedramiona, tors, uda oplecione cienką linką wżynającą się w ciało przy szarpaniu.
Gumiś: 80% MM, na lewym przedramieniu, w połowie, owinięta dość mocno cienka linka; gruby łańcuch wokół szyi, boli cię prawa noga
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t376-konto-nanas https://ftpm.forumpolish.com/t105-nanaya-byakushitsune-znana-jako-byaku https://ftpm.forumpolish.com/t550-pamietniki
Ringo Byakushitsune


Ringo Byakushitsune


Liczba postów : 104
Dołączył/a : 15/07/2013

Miasteczko Ylesti - Page 11 Empty
PisanieTemat: Re: Miasteczko Ylesti   Miasteczko Ylesti - Page 11 EmptySro Maj 07 2014, 18:32

Ktoś tutaj był zdecydowanie niegrzecznym chłopczykiem. Zabawy z niebezpiecznymi zajęciami, ostre pogrywanie sobie, oślepianie, niczym po założeniu opaski na oczy, a teraz jeszcze trochę radości z shibari? Ringo nie była osobą, która specjalnie narzekałaby na różne tego rodzaju wymysły, gdyby tylko była w nieco innej pozycji, bo przecież każda zabawka to nieco radości więcej, tyle że nie wtedy, kiedy dana zabawka chce zamienić cię w posiekany na kawałki kotlecik, a potem spałaszować z radością, jak jakieś frankfurterki czy coś! Non, non, non, tak się młodsza Byakushitsune nie miała zamiaru bawić, były pewne granice, które nie powinny być przekroczonymi. Co więc zrobiła dziewczyna, by uzmysłowić swojemu adoratorowi, że nie powinien się tak zachowywać jak to własnie robił? Ponieważ cały czas miała swoje wampirze zdolności mogła sobie pozwolić na nieco więcej swobody. Po pierwsze aktywowała swoje PWM Strup, po to by zatamować krwawienie ze swojej główki. Niedobrze było gdy krew się marnowała, a już zwłaszcza jej własna krew, no bo jak to tak, przy wszystkich własne soki puszczać?! Tak to się nie godzi, moja droga, więc słuszna decyzja, przynajmniej z tego punktu widzenia. PWM Noc jest Żywiołem! mogłoby trochę pomóc w kwestii poprawy jej stanu widzenia, bo teraz to naprawdę ciężko było ocenić co się w ogóle wokół niej działo, więc a nuż dzięki swojemu czułemu wzrokowi będzie w stanie się nieco lepiej ogarnąć (chyba, że już bóg tego świata [MG] brał to pod uwagę w trakcie pisania, to w takim wypadku mniejsza z tym). W ręce dalej miała swoją magiczną zabawkę, która miała różne ciekawe trybiki działania, ale teraz ta rzecz raczej nie mogła się jej przydać, niestety nie posiadała ona trybu scyzoryka, sztyletu czy magicznego niszczyciela pułapek opartych na shibari. Skoro jednak linki zaciskały się przy każdym ruchu, to ona postanowiła się nie ruszać, choć Boooożeeee, jaka to była nuda. Zamiast skakać, turlać się czy tańczyć, musiała stać i to w dodatku w otoczeniu świata, który ledwo co widziała, niech to! Mogła przecież zrobić tak, by pojawił się obok niej ktoś, kto lepiej nawet niż ona widział nocne otoczenie - nietoperze, które już raz dzisiaj miały okazję zaszczycić nas swoją obecnością!

Dokładnie tak, Ringo ponownie użyła zaklęcia Nietoperzy słudzy (B) i momentalnie przekazała im swoje rozkazy. Jeden z nich miał pełnić straż tuż przed nią - gdyby tylko widział, że ktoś się do niej zbliża, miał momentalnie rzucić się na taką osobę i zaatakować bezpośrednio jej twarz - głównie celując w oczka, tak by pozbawić delikwenta wzroku, najlepiej na wieki. W najgorszym wypadku miał zająć się odwróceniem jego uwagi, tak by kupić nieco czasu dla naszej zniewolonej księżniczki w opałach. Rycerzem, który zaś miał ją wyciągnąć z problemów był drugi nietoperz, który w czasie kiedy jego kolega walczył, miał zająć się spróbowaniem rozcięcia żyłek przy użyciu swoich ostrych szponów. I nawet mniejsza o to, czy przy okazji nie zraniłby nieco samej dziewczyny, ta bowiem miała zamiar ponownie oprzeć się wtedy na PWM Strup. Bólu by to oczywiście nie ograniczyłoby, zapewne jedno czy dwa syknięcia i jęki posypałyby się z ust Byakushitsune, na przykład w postaci "Dyzio ty bucu!", "O Matko Belfa jak to boli!" czy "Niech was wszystkich Firenza trzaśnie", ale oprócz tego była w stanie to przeżyć. Gdyby uwolnienie jej z jednej żyłki nie zadziałało niczym domino i nie spowodowało jej całkowitego uwolnienia wtedy nietoperz zajmuje się kolejnymi żyłkami. Kolejność ewentualnego rozrywania ich to: najpierw żyłki w okolicach torsu, potem coraz niżej, która bliżej. Jeśli przy okazji Byakushitsune udałoby się sięgnąć w tym czasie drugą ręką po swój sztylet, to byłoby fantastycznie, bo mogłaby spróbować pomóc swojemu nietoperzykowi w jego dzielnym i ciężkim boju, starając się przeciąć żyły w okolicach ud, tam gdzie sięgała jej dłoń mimo bycia związaną. Nie zamierza jednak ryzykować żadnych bardziej znaczących ruchów, bo żyłki są kyaaaa i unnnn gdy się zaciskają, a ona nie była na to gotowa w tym momencie. Nanaya by nie była dumna z tak niegrzecznej Ringo, prawda!?

Ach, gdyby jej nietoperz padł, a przeciwnik zbliżył się jednak, to nie pozostaje dziewczynie nic innego jak próba kupienia sobie dodatkowej chwili czasu przy użyciu Wampirzych Oczu (B), o ile oczywiście widzi oczy przeciwnika. Tak czy siak, spróbuje ponownie przełączyć swoją broń, tak by pomniejszyła się do rozmiaru buławy, a potem delikatnym ruchem dłoni postara się wycelować w okolice brzucha mężczyzny i znów przełączyć broń w włócznię. Może się uda, kto wie!

A swoją droga, było zaskakująco cicha, no nie? To wszystko przez ten ból głowy i mętlik, za dużo się działo, by lotny język Ringo zdołał za tym wszystkim nadążyć, więc jedyne dźwięki jakie z siebie wydawała brzmiały jak połączenie pisków z cichym śmiechem. Tak, gwoli ścisłości, bo na pewno wszystkich to tak bardzo interesowało~!
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1415-bank-krwi-ringo https://ftpm.forumpolish.com/t1272-ringo-byakushitsune#18514
Goomoonryong


Goomoonryong


Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012

Miasteczko Ylesti - Page 11 Empty
PisanieTemat: Re: Miasteczko Ylesti   Miasteczko Ylesti - Page 11 EmptyNie Maj 11 2014, 18:25

Kątem oka spojrzał na Simona. Cholera, chyba 1-1

Życie jest brutalne, pechowe, nie fajne... ogólnie życie to skurwiel. No bo po co, coś miałoby wyjść? Po co coś miało by się udać? Zdecydowanie lepiej psuć każdy jeden plan, przecież tak jest fajniej. Wszystko poszło się za przeproszeniem pierdolić. Pozostało już tylko instynktowne działanie. Prawą stopą postanowił kopnąć w twarz przeciwnika, ot szybki wymach żeby może przy odrobinie szczęścia trafić w podbródek co może owocować wieloma wspaniałymi efektami. Oczywiście jeśli w zasięgu stopy jest brzuch czy coś innego to Gumiś nie omieszka kopnąć w to zamiast twarzy. Grunt to trafić, w co, to kwestia drugorzędna.

Jednak Gumiś nie jest głupi, on został "złapany". łańcuch się nie napiął, co oznacza że przeciwniczka się zbliżała dlatego też teraz Gumiś złapał dłońmi łańcuch za sobą i szybko się pochylił, mocno ciągnąc łańcuch do siebie. Zaraz potem prostuje się i odwraca w kierunku nacierającej kobiety by wymierzyć jej cios prawą pięścią w brzuch a potem z lewej w twarz, jeśli się jeszcze dycha to z prawego buta na krocze. Miał nadzieję że oboje przeciwnicy padli. Jeśli tak, szuka następnych, uprzednio pozbywając się złomu.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t528-konto-hana https://ftpm.forumpolish.com/t329-goomoonryong https://ftpm.forumpolish.com/t921-gumisiowe-relacje#13545
Sponsored content





Miasteczko Ylesti - Page 11 Empty
PisanieTemat: Re: Miasteczko Ylesti   Miasteczko Ylesti - Page 11 Empty

Powrót do góry Go down
 
Miasteczko Ylesti
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 11 z 12Idź do strony : Previous  1, 2, 3 ... , 10, 11, 12  Next
 Similar topics
-
» Miasteczko Sol
» Miasteczko Kehler
» Miasteczko Konwalia
» Niewielkie miasteczko Erlachbachen

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: 
Off-top
 :: Archiwum :: ARCHIWUM ŚWIATA :: Wyspy :: Wyspa Galuna
-




Reklama
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
BlackButlerVampire KnightSnMHogwartDreamDragonstKról LewDeathly Hallowswww.zmiennoksztaltni.wxv.plRainbow RPGEclipseRe:Startover-undertaleBleach OtherWorldThe Original DiariesFort Florence
Layout autorstwa Frederici.
Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.